Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2018

Baw się aż się porzygasz

Obraz
    Jakiś czas temu rozgorzała spora dyskusja na temat tego, czy praca może być pasją. było sporo zwolenników tej teorii, twierdzących że prawdziwa pasja zawsze pozostanie pasją, choćby dostać same nudne zadania. To i tak będzie sprawiać radość. Z drugiej strony odzywały się głosy, że pasja to pasja, a praca to praca. Nie można łączyć pasji z pracą.     O ile rozumiem tych pierwszych, o tyle z doświadczenia wiem, że pasja kończy się tam, gdzie zaczyna sie praca. Widać to doskonale na przykładzie choćby właśnie fotografii. Ilu widzieliście zawodowców  po których widać zadowolenie z pracy? Oni umieją robić zdjęcia i widać to po tym jak pracują. Szukają kadrów, ustawiają ludzi, 2-3 ruchy w ustawianiu aparatu, 2-ch asystentów... ale w tym całym szaleństwie brakuje... szaleństwa. Oni są zawodowcami. Robią zdjęcia. Ale w tym całym robieniu zdjęć nie ma jednego szczegółu - blasku w oczach. To praca. Wykonywana dobrze, ale beznamiętnie.     A teraz popatrzcie na pasjonatów. Jak oni pracują

Rafijus

Obraz
Był w moim życiu taki okres kiedy postanowiłem trochę pofotografować ludzi. Uznałem, że to jednak też trzeba umieć, mimo iż nie jest to moja najsilniejsza strona. Owszem, mam za sobą kilka sesji dzieci, ale mówimy o ludziach, a nie o dzieciach. Chcąc sprostać moim słabościom zapisałem się do grupy TFP. Tam zawiedziony wymogami ludzi przestałem zaglądać na grupę i w zasadzie przestałem zaglądać. Ogłoszenie Rafała brzmiało dość wymownie i prosto. W skrócie - zróbcie mi zdjęcie. Odpisałem, że chętnie to zrobię. Umówiliśmy się i już wiedziałem że w najbliższy weekend czeka mnie wycieczka do Bełchatowa. Przeliczyłem srebrniki, zatankowałem i pojechałem. Ponieważ Rafał zorganizował jeszcze dziewczynę, która też chętnie pozowała sesja wydawała się odnieść sukces. Znając jednak swoją zdolność do skopania najprostszych rzeczy miałem na uwadze, że sesja może okazać się kompletną klapą. Zawiadomiłem o tym mojego "modela" i rozpoczęliśmy przygotowania. Krótka rozmowa, czym Rafał si

kwestia sukcesu

Obraz
Pewnego ładnego dnia, a była to niedziela, w szkole stało się coś... co nijako była zapalnikiem do tego tekstu. Na zajęciach pani wykładowca przystąpiła do wystawiania ocen. Ale zanim to zrobiła wzięła nasze zdjęcia z zadania "okładka" i kazała każdemu wybrać jedno zdjęcie, które wybralibyśmy na okładkę. I każdy wybrał jedno. Oczywiście, że mojego nie wybrał nikt. Przyzwyczaiłem się do takich dramatów. Ale tak w sumie robiąc swoją okładkę nie na tym mi zależało. Niedługo wcześniej, podczas oddawania prac była podobna lekcja, z tym że tam wybieraliśmy najfajniejsza okładkę, a nie bawiliśmy się w gościa co patrzy na zdjęcia i wybiera to które pasuje. Oczywiście wtedy moje zdjęcie też nie zostało wybrane. Stała się jednak rzecz nieco inna -> o moim zdjęciu mówiono. Dużo mówiono. Ba, nawet zastało wybrane poza konkursem. Podobnie stało się dnia w którym wystawiane były oceny. Moje zdjęcie zostało wybrane poza konkursem. Nie trzeba było długo czekać, kiedy następnego dni