Tokina (??) 19-35 f3,5-4,5


          I to już chyba ostatni obiektyw jaki posiadam w swojej kolekcji i jeden z tych tzw mega. W kolekcji jeszcze jest Pentax 35-80, którego tak mocno wszyscy jadą. Ale nie miałem okazji go jeszcze testować, więc dopiero jak pocykam nim trochę zdjęć to wstawię conieco i o nim. A na razie... no właśnie co to jest? Tokina, Cosina, Sigma, Vivitar, Soligor?? Wyprodukowany na początku lat 80-tych przez Cosinę sprzedawany był praktycznie pod każdą możliwą marką i jest produkowana po dziś dzień z praktycznie niezmienioną konstrukcją. Co ciekawe - nie dość że przez każdą markę jaką sobie wymarzymy, ale również pod każde możliwe mocowanie. Oczywiście posiada AF i sterowanie z poziomu body. Nie wpadł mi w oko podobny bez  styków i AF. Cosina (bo to w końcu ich konstrukcja) wpadła na genialny pomysł wymyślić coś mega szerokiego pod pełną klatkę (tak, wtedy nie pełna klatka to tzw mały obrazek i najmniejszy fizyczny rozmiar wówczas dostępny... nie to co dzisiaj. :D). Myślała, myślała i myślała... I WYMYŚLIŁA!! A że cosina nigdy nie rościła sobie specjalnych praw do swoich wyrobów, więc i tutaj w sumie sepcyfikacja konstrukcyjna była dostępna dla innych.  Niektórzy wzięli dokumentu, obejrzeli z lewej i prawej, coś tam dodali, coś zmienili i... napisali swoją markę na obudowie. Podobnie wygląda to w przypadku Tokiny - kupiła sobie obiektyw i dokumenty, rozebrała, pogrzebała i wypluła na rynek to o co widać na powyższym zdjęciu. Mamy więc do czynienia z konstrukcją z 1980roku stworzoną przez Tokinę na nowo w 2002roku, wycofana z produkcji w 2010, a po dziś dzień można jeszcze kupić nową za około 800zł. Warto?

1. Budowa

          W zasadzie nie różni się wiele od standardowego kita. Plastik i to pełną gębą. Dość ciężkawy, ale jednak plastik. No ok... mocowanie jest metalowe. :) Mimo wszystko daje o sobie delikatnością znać na każdym kroku. To delikatne urządzenie nie lubiące ostrego traktowania. A mimo to lubi się zużyć. Swój egzemplarz mam od znajomego, który dba o sprzęt i był pierwszym właścicielem tego obiektywu. Kupił w 2012 roku, a od 2018 ja jestem jego spadkobiercą. Mimo szanowania widac ślady zużycia - pierścienie są luźnawe, pracują niezbyt równomiernie (szczególnie pierścień zoomu), widać uszczerbki na obudowie. Optyka na szczęście czyściutka.
          Dość delikatnym elementem są wystające delikatnie elementy na gwincie filtrów. To mocowanie do tulipana, którego nie mam. Tak, ten obiektyw był sprzedawany bez osłony przeciwsłonecznej, z osłonką lub z tulipanem. Mi się trafił bez (co mi osobiście nie przeszkadza). Ale wracając do sedna - osłona mocowana jest na takich małych, wystających prowadnicach. Pomysł jak pomysł, ale ciężko znaleźć egzemplarz, gdzie nie są one uszkodzone. U mnie są całe, co sugeruje, że przez cały czas nigdy nie upadł, nie był uderzony i prawdopodobnie nigdy nie uświadczył zamocowania czegokolwiek chroniącego od słońca. Byczo? Byczo. Bo z tego co czytałem te zaczepy łamały się nawet od uderzenia rozłożoną chusteczką.
          Do całej reszty za bardzo przyczepić się nie mogą biorąc pod uwagę, że wiem co kupowałem i zdawałem sobie sprawę, że to plastik i dość delikatne urządzenie. Na szczęście zawiera elementy szklane, a nie kawałki wypolerowanego pleksi jak w kitach.

2. Obsługa

         Nadal twierdzę, że to plastik i to czuć. Operowanie pierścieniami robi wrażenie plastokowości, dźwięki podczas obsługi również. I to chyba jedyne co go z kitem łączy. Cała reszta to inna bajka. To sprzęt automatyczyny i jako taki był produkowany i wydawać by się mogło, że również to jest jego naturalne środowisko. I tu Was zaskoczę - ten obiektyw czuje się perfekcyjnie jako automat i jako pełny manual (tak, ma pierścień przysłony). Pierścienie pracują jak w starszych, manualnych konstrukcjach. Mimo iż czuć, że to co się dzieje w bebechach to plastikowa rzeźnia, to jednak jest to dośc przyjemne i precyzyjne. Pierścień ostrzenia może nie jest jakoś specjalnie zaoliwiony, ale działa poprawnie, przyjemnie i precyzyjnie. Działa przy tym bardzo lekko i obraca się w przedziale 1/4 pełnego obrotu. Przy takich ogniskowych wystarczająco. Jedynie AF trochę głupieje, bo potrafi przelecieć całą skalę wydając przy końcach dźwięki podobne do uderzającego w betonowy chodnik z 4 piętra monitora LCD. Głośność również podoba. Ale ręcznie jak najbardziej tak i jeśli nasz słuch nie może znieść takich dźwięków to jak najbardziej ręcznie można się wspomóc. Tym bardziej, że na pierścieniu jest dobrze spasowana guma przez co palce się nie ślizgają.
          UStawianie ogniskowej to trochę inna bajka. Tak jakby się miało do czynienia z innym zupełnie obiektywem. Ten, posiada inną gumą (choć równie dobrze spełniającą swoje zadanie), pracuje ciężko i nierównomiernie. To zoom, więc nie przeszkadza, ale po przejściu z leciutkiego ustawiania ostrości do czegoś takiego wrażenie jest piorunujące. W dodatku podczas obrotu czuć jak tam w środku się wszystko łamie, przestawia i maltretuje. Ale przynajmniej nie hałasuje jak stara lodówka i na końcach dźwięk nie jest specjalnie drażniący. No po prostu to co w ostrzeniu jest zaletą, tutaj jest wadą, a to tam jest wadą tutaj to zaleta. Po prostu zupełnie inna maszyna produkowana w innym czasie przez inną firmę i pochodząca z zupełnie innego obiektywu. Dobrze, że przynajmniej oba podobnie się gibają. :)
           Nie wiem kto to wymyślił, ale pierścień przysłony znajduje się przy samym bagnecie, a co za tym idzie przy samym korpusie, co czyni go kompletnie nieużytecznym. Mało tego jest węższy od reszty i jego średnica jest mniejsza co wręcz dyskwalifikuje zasadność jego zamontowania. Ale jest, nieprzemyślany, ale jest.

3. Optyka

          Jak na obiektyw stworzony z plastiku za cenę piw jaką wypija przeciętny żul w ciągu miesiąca przyznać muszę, że jest na prawdę dobrze. Praca pod światło jest poprawna, podobnie z resztą. W zasadzie to taki niezauważalnie lepszy kit. Przynajmniej na cyfrowym APSC. Skrzydła rozwija dopiero na filmie małoobrazkowym. Okazuje się byc mega ostry, z fantastycznymi kolorami, bez specjalnych zniekształceń, winiet i takich rzeczy. Mój pentax PZ-20 Go uwielbia. Z żadnym tak się nie dogaduje jak z tym. Nawet swoich standardowych tak bardzo nie lubi jak tego. Dobór parametrów, ustawienia ostrości... no szacunek, na prawdę. W przypadku więc chemicznego materiału światłoczułego dostajemy obraz perfekcyjny. To trochę paradoks bo to już wersja cyfrowa obiektywu, a więc przystosowany jest pod matryce cyfrowe. A mimo o na kliszy fotograficznej jest setkę razy lepszy od kita na cyfrówce. Wydawać by się mogło, że powinien być zoptymalizowany pod rejestratory cyfrowe. Tymczasem na APSC to po prostu kitowy obiektyw niezbyt warty uwagi. Nie do końca wiem, jak spisuje się na cyfrowej pełnej klatce, choć znajomy używał go z K-1 i również twierdził, że jest ok i tylko ok. Czyli wygląda, że nie lepiej niż na APSC. Nie jestem jakimś onanistą optycznym i nie przeszkadza mi nawet obrazek ze standardowego obiektywu. I tak te są zoptymalizowane głównie pod ostrość, a reszta wad optycznych jest po prostu korygowana. Tak wygląd to tutaj. Jest ostro i tyle. Ma ładne kolorki, dobrze się sprawdza pod światło (choć tu nieco gorzej niż nowoczesne kity), aberracje sa do przyjęcia (mało widoczne) itd itd. Po prostu poprawny obiektyw i nic więcej. Szału nie ma. Ale jak wywołałem kliszę, którą zapełniałem przy pomocy tego obiektywu niemal spadłem z krzesła z wrażenia. Widać od razu, że mimo iż nazywa się "cyfrowa" to jednak robotę robi dopiero na kliszy, więc przypuszczać należy, że pierwotna konstrukcja nie została zmieniona. Ma to swoje plusy. Przynajmniej dla mnie.

4. Podsumowanie

         Czy warto?? Hm... 800zł za nowy, 250zł za używany... To wszystko teraz zależy od sprzętu jaki posiadamy. Jeśli posiadamy aparat APSC z podstawowym obiektywem 18-55... to na pewno nie. Zamieniamy coś na drugie takie same coś. I w zasadzie tyle.
         Inaczej spojrzymy na to jednak, gdy planujemy w przyszłości zakupić aparat z pełną klatką (czy to cyfrowy czy tradycyjny). Zdecydowanie wówczas nie ma się nad czym zastanawiać. Dostajemy na prawdę szeroki kąt kryjący matrycę FF. Co z tego, że plastikowy. Co z tego, że robi wrażenie, jakby miał za moment się rozlecieć. To nie ma znaczenia. Można to przeboleć. W końcu mamy tani obiektyw ale już pod FF z pełną automatyką i szeroki. Kupując nówke w zasadzie nie mamy się o co martwić.
         Musimy więc sobie w głowie poukładać wszystkie za i przeciw i zdecydować. Jeśli mamy lub planujemy jakikolwiek aparat z FF, to warto, jeśli w planach tego nie mamy, to te 800zł lepiej wydać na coś innego. Dla mnie obecnie jest niezastąpiony. Nie mam niczego, co by kryło te ogniskowe. Pentax FA 28-80 który mam w zasadzie stał się bezużyteczny z powodu zanieczyszczenia soczewek jakimś czymś. Jest obecnie odseparowany od reszty, co by to nie było "zaraźliwe". Czeka obecnie na czyszczenie. Ale to i tak nie to samo. Pentax nie daje takiego genialnego obrazka na FF poza tym zaczyna się od 28mm. Tokina elegancko zapycha próżnię między 20 a 28mm, a obecnie między 20 a 35mm.
Hm.. jak sobie tak pomyśle:
10-20 zapycha Sigma
20-35 kryje Tokina
35-80 nalezy do pentaxa
80-200 to kolejny pentax.
20-krotny zoom w czterech obiektywach i wszystkie z pełną automatyką i dający nieco inne doznania wizualne. Przy czym od 19-200 nadaje sie pod kliszowca. No chyba, że pentax 35-80 potwierdzi bardzo złe opinie o sobie, wówczas trzeba będzie pomyśleć o zapchaniu i tej dziury. Najbardziej się boję w nim aberracji fioletowej, która jest mocno widoczna na tych kilku zdjęciach które nim zrobiłem. Ale o tym innym razem. Najpierw muszę go sprawdzić w boju i dopiero wtedy się wypowiem czy te 6,3 na pentaxformum to zasłużone, zaniżone czy zawyżone.

Popularne posty z tego bloga

Mir 1b 37mm f2,8

Jupiter 37A

Porst Weitwinkel 35mm f2,8