subtelna różnica między kobietą i mężczyzną

Temat wałkowany już wielokrotnie, niestety bezskutecznie. Wiele blogerów i fotografów o tym nawija, wielu nawet odpowiada na pytania, a te i tak padają. Tym razem chciałbym się skupić jednak na różnicach w najpopularniejszym pytaniu na dosłownie kazdym forum fotograficznym. A różnice wynikają głównie... z płci.
          Przyglądałem się ostatnio internetom i różnica wbrew pozorom jest spora, choć niezauważalna. Ilość zadawanych pytań zadawanych przez kobiety i mężczyzn jest prawie taka sama. Różnice są bardzo subtelne, można więc założyć, że tyle samo kobiet co i mężczyzn zadaje pytanie "co kupić". Największa różnica wynika jednak z czasu ich zadawania. I tak:

Mężczyźni

          Tu pytania zadają głównie niedoświadczeni fotoamatorzy. Nie mają praktycznie żadnego doświadczenia w fotografowaniu. Po prostu widzieli kilka fajnych zdjęć na facebook i też by tak chcieli. No i co? I trzeba wybrać sprzęt.
          Niektórzy z mężczyzn najpierw szukają, wybierają systeem i aparat który im pasuje i albo skupiają się na tych kilku wybranych przez siebie modelach, albo nawet nie podadzą swoich propozycji tylko z grubiej rury walą. O ile pytanie o konkretny model jest ok (choć to naciągana prawda), o tyle "oszukiwanie", że nic nie wybraliśmy i inni mają nam doradzić, jest zwykłym kłamstwem. Dlaczego? A no dlatego, że nierzadko dane techniczne niewiele nam mówią o samym aparacie. To suche cyferki, które po 1 nowicjuszowi nic nie powiedzą, a po 2 nie mówią nic, jak się takim aparatem fotografuje, jak z jakością zdjęć i takimi aspektami typowo użytkowymi.
          W drugim przypadku to już cięższy kaliber i pytanie na tyle durne, że nawet daje świadectwo osobie, które je zadaje.
           Są jeszcze tacy, którzy nawet nie pofatygują się sprawdzić co jest na rynku, nie wpiszą nawet w google "co kupić", nie zechcą nawet przejżeć allegoro co producenci oferują i co jest obecnie do kupienia. Od razu zapisują się na jakieś wielotysięczne forum, nad którym już nikt nie panuje (tzn administrator jest, ale to raczej widmo, niż osoba zaangażowana w grupę) i zamiast przejrzeć najpierw forum od razu pytają "Yyyy... jestem początkujący. Co kupić na pierwszy aparat". Niektórzy, aby nie wyjść na barbarzyńców dodają jeszcze "jesteście super grupą, więc liczę, że mi pomożecie". Oczywiście ludzie odpowiadają. W tak licznej grupie członków zawsze znajdzie się jakaś "dobra duszyczka", która wyręczy lenia patentowanego i wybierze za niego.
          Dalsza kariera toczy się już indywidualnie - jedni zadali pytanie i więcej ich na grupie nie widziano, a inni zaczynają się powoli pojawiać i uczestniczyć w społeczności. A to swoimi zdjęciami, albo kolejnymi nie bardziej ogarniętymi pytaniami: "Jesteś ekstra. Kupiłem swój aparat marki xxx model xxx, który mi doradziliście. Jest super, genialny, boski, fantastyczny i najlepszy pod słońcem. Tylko nie mam do niego obiektywu. Grupo kochana - jaki obiektyw dokupić do niego na start?". Oczywiście każdy widzi bezsensowność wypowiedzi, ale i tu znajdzie się dobra duszyczka, która wyręczy lenia habilitowanego i odpowie na pytanie. Dalej sa pytania o kolejne akcesoria do aparatu oczywiście z zaznaczeniem, jaka to grupa jest w staniała i jak świetnie doradza. Po serii pytań o sprzęt dochodzą pytania o oprogramowanie, albo o jakieś poradniki fotograficzne, a osoby bardziej ogarnięte o kursy lub szkoły. Na różnym etapie pytań te osoby znikają, inni wytrwale do końca dopytują. Nierzadko potem wchodzą w praktykę i sami zaczynają doradzać innym bez kompletnego pojęcia o tym o czym mówią, ale skoro taki aparat kupili, to musi być super. Nierzadko w grupie pojawiają się też pierwsze zdjęcia takie osoby. I zazwyczaj w miarę rozwoju pytań jest coraz mniej, aż do momentu, w którym zanikają w ogóle. A człowiek staje się w jakiś sposób zaawansowaną biologiczną częścią łączącą aparat z podłożem.

Kobiety

          Ich kariera fotograficzna w większości przebiega nieco inaczej. Taka osoba również zaczyna od zobaczenia jakiegoś zdjęcia i myśli sobe "Yyyyy też bym tak chciała". Ale potem drogi się rozbiegają. Kobieta szuka, czyta, ogląda, albo dostaje pierwszy aparat od rodziców.
          Gdy już pierwszy aparat ma zaczyna poznawać tajniki fotografii, głównie podstawy, trójkąt ekspozycji, ogniskowe, oznaczenia na sprzęcie, dokupuje sobie lampę błyskową. Zaczyna ogarniać, że to błyska a nie świeci. Potem zachwycona zdjęciami najbliższa rodzina życzy sobie kilku fotek , pojawiają się pierwsze zlecenia (od znajomych rodziny, albo od znajomych znajomych).
          Po jednak pierwszym zleceniu drogi mężczyzny i kobiety splatają się na forum internetowym. Gdy kobieta już umie w miarę robić zdjęcia, ogarnia to wszystko zaczyna się pasmo nieszczęść i porażek. Kobieta zauważa, że to co ma zamontowane na aparacie przestaje jej wystarczać. I się zaczyna: "Grupo, robię zdjęcia ślubne. Jaki obiektyw będzie najlepszy?". I tak serio się zastanawiam - jak... jak można robić zdjęcia nie mając kompletnie pojęcia o niczym, a już zarabiać na fotografii? Ja nie mówię, że jest to niemożliwe, ale co najmniej zaskakujące. Miałem koleżankę, która robiła zdjęcia dzieci - znajomych, rodziny, nieznajomych i swoich... Dziewczyna nie ogarniała nawet co to jest balans bieli i na jaki ma ustawić. Pytała się wszem i wobec o to i o inne podstawowe aspekty zdjęcia. Ba, nawet pytała o sprzęt który powinna posiadać aby takie zdjęcia robić. I takich jak ona dziewczyn jest w internecie pełno. Robią zlecenia, zdjęcia okolicznościowe i inne szmery bajery a nie ogarniają podstaw. Wstyd. Generalnie nie poszedłbym do fotografki, czy fotografa, który nie ma zielonego pojęcia co robi. Takie osoby robią sobie antyreklamę, bo wychodzi że robią zdjęcia, ale nie mają bladego pojęcia jak to robią.


          Podsumowując - kariera fotograficzna mężczyzn zaczyna się od beznadziejnych pytań o beznadziejne rzeczy. Kariera kobiet na takich pytaniach... w zasadzie się kończy. I na prawdę nie wiem, które podejście jest lepsze - osoby, która nie zna sie na sprzęcie i pyta, czy osoba, która powinna się na tym znać  a nie ogarnia. Oba to zło konieczne, które musimy znosić. Osobiście jednak skłaniałbym się, że zdecydowanie gorzej, kiedy osoba w miarę zaawansowana nie ogarnia tego co robi. Amator mający pierwszy raz styczność z aparatem ma prawo się nie znać. Ale tego prawa nie ma osoba, która uważa, że potrafi.
          Sprzęt to podstawa w fotografii, taka sama jak cały ten magiczny trójką ekspozycji. Po prostu trzeba wiedzieć czego sie używa i jakie się ma potrzeby. Amator może tego nie wiedzieć, bo dopiero zaczyna. Ale osoba ukształtowana już w konkretnej fotografii, MUSI to wiedzieć. Wyobrażacie sobie rajdowca, który nie zna sie na motoryzacji? Nie wie jaką moc powinien posiadać silnik w jego samochodzie, albo dlaczego auto wada w poślizg? Ba, nawet nie wie jak zapanować nad autem, ale mu to po prostu wychodzi.
          Oczywiście generalizuję trochę w takim podziale między kobietami i mężczyznami. Zdarzają się kobiety, które dopiero zaczynają i zadają pytania, oraz mężczyźni, którzy zrobili już niejeden reportaż okolicznościowy w swoim życiu i nie wiedzą, czy lepszy będzie obiektyw 10mm czy 100mm. Podział wynikał z obserwacji, z której wynika, że powyżej przedstawiłem statystycznego mężczyznę i statystyczną kobietę. Nie wszyscy tacy są. Ba są nawet tacy, którzy nigdy w życiu nie zapytali "co kupić". Ja sam do wszystkiego doszedłem własnymi poszukiwaniami i godzinami spędzonymi na analizie sprzętu i wyborze tego najbardziej dla mnie odpowiedniego. I prawdopodobnie wielu podobnych mi odczuwa niemałą frustrację czytając kolejne pytanie od ludzi co nie ogarniają "co kupić". Prawdopodobnie w takich wielotysięcznych grupach w których regulamin nie zabrania zadawania takich pytań, nie ma już takich bardziej ogarniętych osób. Sam też wypisałem się z takich grup i forów. Zostałem w kilku tych bardziej zaawansowanych, w których nie ma durnych pytań, albo są to ilości szczątkowe. Szkota tylko (a może i dobrze), że raczej nie są to liczne społeczności.

Popularne posty z tego bloga

Mir 1b 37mm f2,8

Jupiter 37A

Porst Weitwinkel 35mm f2,8