Baw się aż się porzygasz


    Jakiś czas temu rozgorzała spora dyskusja na temat tego, czy praca może być pasją. było sporo zwolenników tej teorii, twierdzących że prawdziwa pasja zawsze pozostanie pasją, choćby dostać same nudne zadania. To i tak będzie sprawiać radość. Z drugiej strony odzywały się głosy, że pasja to pasja, a praca to praca. Nie można łączyć pasji z pracą.
    O ile rozumiem tych pierwszych, o tyle z doświadczenia wiem, że pasja kończy się tam, gdzie zaczyna sie praca. Widać to doskonale na przykładzie choćby właśnie fotografii. Ilu widzieliście zawodowców  po których widać zadowolenie z pracy? Oni umieją robić zdjęcia i widać to po tym jak pracują. Szukają kadrów, ustawiają ludzi, 2-3 ruchy w ustawianiu aparatu, 2-ch asystentów... ale w tym całym szaleństwie brakuje... szaleństwa. Oni są zawodowcami. Robią zdjęcia. Ale w tym całym robieniu zdjęć nie ma jednego szczegółu - blasku w oczach. To praca. Wykonywana dobrze, ale beznamiętnie.
    A teraz popatrzcie na pasjonatów. Jak oni pracują. Lekko nieporadnie, często zagubieni, nie zawsze wiedzą jak zabrać sie za temat. Ale jeśli już ktoś sobie weźmie takiego ziomeczka do fotografii kogoś/czegoś to łatwo rozpoznać kogoś kto nie czerpie z tego pieniędzy. On ma inne cele - robi to dla fanu, dla zabawy a nie dla kasy. W tym całym jego fotografowaniu i pracy ze zdjęciami jest coś, czego nigdy żaden zawodowiec nie ma i mieć nie będzie - radość i szczęście. I nie chodzi tu bynajmniej o szczęście, że ktoś w ogóle go zechciał. Nie. To blask związany z tym, że "robi zdjęcia". On nie robi tego dla kogoś - on to robi dla siebie. I to widać. I być może jego zdjęcia nie będą jakieś profesjonalne, super zrobione pozbawione błędów. Ale w tych zdjęciach będzie widać pasję, a nie pieniądze. On te zdjęcia pewnie w domku sobie na najtańszym sprzęcie obrobi (lub nawet nie) i z bananem na gębie odda. To go różni od zawodowca (czyt. Człowieka pracującego w zawodzie, a nie profesjonalisty). Zawodowiec odda super obrobione, często ocierające się o kicz, zdjęcia. Zrobi to jednak z miną poważną, przyjmie kasę i zapomni o kliencie i jego zdjęciach. Potem pewnie wykorzysta te zdjęcia gdzieś w swoim portfolio. I najczęściej portfolio zawodowców składa się z kilku-kilkunastu identycznych zdjęć. Bez pomysłu. Kiedyś wpadł on na doskonały pomysł i przez lata powtarza go jak mantrę.

     A jak oddaje zdjęcia pasjonat? Jak się nimi zajmuje? W prosty sposób - prawdopodobnie nie mając takiego zaplecza sprzętowego i prawdopodobnie takich zdolności (w końcu robienie przez lata tego samego zdjęcia doprowadziło je do perfekcji) w obróbce odda zdjęcia pomysłowe wymyślone, inne. Fakt, nierzadko nie pozbawione błędów kadru czy obróbki, ale kogo to obchodzi? Znacie kogoś, kto powie "te zdjęcia są do dupy"? Nie. Potencjalny klient (czy to będzie ciotka od strony rodziny ojca, czy też będzie to znajomy klienta poleconego przez znajomego)  ma świadomość kogo bierze. A w ostatecznym rachunku i tak zachwyci się pryszczatym synem na zdjęciu i rozmazanym tłem. Nie zauważy nawet potencjalnych błędów w fotografii. Mało tego - często pasjonat takie zdjęcia robi za darmo (dla ciotki), lub za jakąś drobną opłatą (dla znajomego klienta, który przyszedł kiedyś z polecenia ciotki). Na koniec weźmie za swoją, bądź co bądź, pracę 200zł i będzie szczęśliwy. Za takie zdjęcia zawodowiec weźmie 2,5 tysiąca zł. Tylko, że amator nie pracuje dla kasy - pracuje dla satysfakcji. Być może nie ma z tego jakiś specjalnych profitów materialnych, ale nie po to przyjmuje zlecenie, aby zarabiać na tym kokosy.

     I nie - amator pracujący za 200zł nie psuje rynku - ze zdjęć ma korzyści niematerialne. Zarabia niewiele mniej niż zawodowiec, ale w inny sposób - w sposób za który nie da sie zapłacić - za doświadczenie, uśmiech na twarzach zleceniodawcy i radość w sercu zleceniobiorcy.


Widzieliście to ->
Zwariowany perkusista
(szczególnie polecam oglądać od czasu 13min15sek)

Tak - to nie jest profesjonalista - to pasjonat. Gra w jakimś podrzędnym zespole, który nie potrafi wymyślić swojej piosenki tylko wykorzystuje utwory innych. Zespół o którym słyszało może 15 osób na całym świecie, z czego 10 to rodzina członków zespołu. Prawdopodobnie łapią okazję za jakieś marne ochłapy, za które "profesjonalny" zespół by nawet nie ruszył dupy z kanapy sprzed telewizora. Ale nie o to pewnie im chodzi, aby na tym zarabiać. Każdy z nich pewnie ma swoją pracę, a zespół traktuje bardziej jako hobby niż zarobek. Ale umieją się bawić, a szczególnie widać to po perkusiście. On nie gra w zespole - on się bawi muzyką. Pozostali członkowie zespołu może są bardziej sztywni i pozują na zawodowców, ale w ich oczach też widać szczęście. Mimo iż zespół tak na prawdę jest kompletnie denny, ale aż miło popatrzeć z jaką pasją i zaangażowaniem przykładają się do tego dennego muzykowania.
     Tak właśnie wyglądają amatorzy - praca nie pozbawiona błędów i niedociągnięć. Za to w każdym zdjęciu widać to zaangażowanie. Już nawet jak przyjrzymy się fotografującym na jakiś uroczystościach łątwo możemy wyłapać, który to profesjonalista wynajęty za grube pieniądze, a który to amator z rodziny organizatora, lub znajomy głównym osób na przyjęciu.

A teraz zobaczcie to ->
ZZTop - Sharp Dressed Man

    Tak pracują profesjonaliści. Widzicie różnice? Utwór wykonany perfekcyjnie, z każdą najmniejszą sekunda, dopracowany sprzęt, nagłośnienie, zero błędów, czy niedociągnięć. W żadnej sekundzie nie ma czegoś, co można by było zrobić lepiej, coś dopracować. Ale to tylko muzyka. Porównajcie sobie perkusistów. Tutaj jest to człowiek, który przyszedł odbębnić swoje i wracać do domu. Zero uśmiechu, zero zabawy... ZZTop to może kiepski przykład, bo oni z natury są dość sztywni, ale przykład który doskonale pokazuje jak pracują zawodowcy - sztywno, bez polotu, bez pasji, bez zaangażowania. Perfekcyjnie w każdym calu.

    I wiecie co - po 100-kroć lepiej słucha mi się wykonanie The Allnighters niż ZZ Top. Mimo iż sama muzyka jest ma błędy - perkusista czasem zgubi pałeczkę, a wokaliście nie zawsze uda się równo wejść w refren.

    Podobnie sprawa ma się ze zdjęciami - na swoje imprezy wolę zaprosić amatora, który zrobi mi to z pasjąi zaangażowaniem, niż zawodowca który zrobi mi to perfekcyjnie ale na tzw. odpierdol. Nawet jeśli finansowo miałbym zapłacić jednemu i drugiemu tyle samo.




A Wy co wolicie - smutnych zawodowców, czy amatorów bawiących się swoją "profesją"?

Popularne posty z tego bloga

Mir 1b 37mm f2,8

Jupiter 37A

Porst Weitwinkel 35mm f2,8