Rafijus



Był w moim życiu taki okres kiedy postanowiłem trochę pofotografować ludzi. Uznałem, że to jednak też trzeba umieć, mimo iż nie jest to moja najsilniejsza strona. Owszem, mam za sobą kilka sesji dzieci, ale mówimy o ludziach, a nie o dzieciach. Chcąc sprostać moim słabościom zapisałem się do grupy TFP. Tam zawiedziony wymogami ludzi przestałem zaglądać na grupę i w zasadzie przestałem zaglądać.
Ogłoszenie Rafała brzmiało dość wymownie i prosto. W skrócie - zróbcie mi zdjęcie. Odpisałem, że chętnie to zrobię. Umówiliśmy się i już wiedziałem że w najbliższy weekend czeka mnie wycieczka do Bełchatowa. Przeliczyłem srebrniki, zatankowałem i pojechałem. Ponieważ Rafał zorganizował jeszcze dziewczynę, która też chętnie pozowała sesja wydawała się odnieść sukces. Znając jednak swoją zdolność do skopania najprostszych rzeczy miałem na uwadze, że sesja może okazać się kompletną klapą. Zawiadomiłem o tym mojego "modela" i rozpoczęliśmy przygotowania.
Krótka rozmowa, czym Rafał się zajmuje, co lubi i czego wymaga. No i wyszło....


1. Sesja z gitarą 

     Ponieważ Rafała przeszłość wskazywała na to, że grał kiedyś na gitarze, właściciel swojej przeszłości poprosił mnie o wykonanie takich zdjęć. Początki były dość ciężkie. Moje pomysły nie pokrywały się z jego pomysłami, a jego pomysły z pomysłami modelki. No niestety, ale zdjęcia z gitarą na torach nadaje się do programu "tuż przed tragedią". Takich już rozjechał pociąg, albo w niedługim czasie zamknęli ich w klinice dla psychicznie chorych. Innymi słowy to stan krytyczny kompletnego debilizmu. Nikt o zdrowych zmysłach nie siada na torach i nie gra na gitarze. Zdjęcia więc z dupy. Pomysł odpadł.
     Las... wdzięczny temat, ale, kurde, nie do gry na instrumencie. Ci z kolei zostali zjedzeni przez dziki,albo zamknięci w więzieniu za zakłócanie ciszy w lesie. Poza tym, jakbym zobaczył w środku jakiegoś lasu gościa z gitarą grającego melodie z bram piekieł, raczej bym uciekał a nie robił mu zdjęcia. Pomysł upadł.
     Pozostało zastanowić się, gdzie ludzie grają na gitarach. Szukać długo nie trzeba było. Graja na wszystkich większych ulicach w Polsce. świetnie. Tylko robią to zazwyczaj najebani żule zbierający na wódkę, albo nastoletnia gimbaza w skórzanych ciuchach zbierająca na wódkę. Taki obraz kompletnie nie pasował do całości.
     Postanowiłem iść na żywioł. Pojedziemy, zobaczymy. I zobaczylismy pierwsze co to scenę. Kurcze, to takie proste - gitarzyści grają na scenie. Tam jest ich wbrew pozorom całkiem sporo. Teraz wystarczyło postawić Rafała na scenie, ustawić lampy i cyknąć mu kilka fotek.


     Nie trzeba było długo szukać, aby znaleźć również graffiti. Miejskich malarzy nie brakuje... szczególnie w mieście. A że ładnie pomalowany murek nie wygląda ani na obrzygany, ani obsikany (nawet jeśli jest to nie wygląda) trzeba było to wykorzystać. Tak powstało kilka ciekawych i klimatycznych zdjęć.
     Trzeci pomysł to klasyka -> piknik i chłopak przygrywający dziewczynie, która udaje że słucha i robi wszystko aby nie zasnąć. Trzeba było podłapać i uwiecznić takie męczarnie. A co...
     Zachwycił mnie również plac miejski w Bełchatowie. Miałem kilka wizji i pomysłów na wykorzystanie tego pleneru. Oczywiście trzeba było zrobić coś, aby Rafał nie zbierał na wódkę i dragi. Ale za to nikt nie powiedział, że z gitarą i dziewczyną nie można iść przez miasto. Granie to słabo, ale spacerowanie z gitarą... czemu nie.

    Na tym zakończyliśmy sesję gitarową.


2. Samochód

     No tu trochę trzeba było pomyśleć. miałem kilka pomysłów, które postanowiłem zrealizować, kilka pomysłów dał Rafał, a i Justyna miała pewien genialny pomysł wykorzystujący możliwości mojego auta. A ponieważ nie mieliśmy nic lepszego niż żółty hyundai atos niektóre zdjęcia wyszło dośc humorystycznie.
     Pomysł Justyny podłapaliśmy bardzo szybko. Faktycznie otwierany dach można było genialnie wykorzystać. :)  Kobiety chyba faktycznie mają ten 6 zmysł. Kilka prób i wyszło genialnie. :)

     Drugi pomysł był Rafała. Pokazał mi w necie fotkę z sesji ślubnej. Pary młodej nie mieliśmy, ale to nikomu nie przeszkadzało. W sumie nawet i dobrze wyszło. Mieliśmy za to chłopaka, który udaje że wie co się zepsuło w aucie, oraz wkurwioną dziewczynę bo "ten cham znowu coś zepsuł". W oryginale był pan młody, wkurwiona już żona, oraz czerwone audi RS. W naszym przypadku był to koleś przebrany za mechanika, wkurwiona dziewczyna i żółty Hyundai Atos. Ale przez to zdjęcie jak na kopie okazało się prawdziwym oryginałem.
     Trzeci pomysł był mój. Jeśli już mamy gościa co interesuje się motoryzacja i dziewczynę co potrafi wykorzystać wady i zalety samochodu... trzeba było z nich zrobić program motoryzacyjny. Widuje się często podobne ujęcia jak prowadzący stoi oparty o jakieś wypasione auto. Nasz wypas był 1-litrowym żółtym pierdzikółkiem. Ale przy okazji dostaliśmy kolejne wyjątkowe zdjęcie.

    Na koniec postanowiłem jeszcze zrobić zdjęcie, jak Rafał prowadzi. Ponieważ mieliśmy dziewczynę, więc aby nie było tak nudno wydawało mi się, że lepiej to wyjdzie, jak nie będzie jechał sam. Nie będzie mu tak smutno. I nie było... co robi stare małżeństwo w aucie??
Po tym Justynę odwieźliśmy na miejsce pierwszego spotkania, a z Rafałem udaliśmy się na kolejną sesję.

3. Kalistenika

     Mój pomysł był zacny - Rafał sobie ćwiczy a ja sobie robię zdjęcia. Tzn jemu a nie sobie. I o tyle pomysł był zacny, bo tak właśnie robię zdjęcia córce na placu zabaw. Wyglądaja najlepiej i najbardziej naturalnie. Tu jednak spotkałem sie z pierwszym zgrzytem - 90% ćwiczeń nie nadawało się do zdjęć. Twarz zwrócona gdzieś w niebo, albo nagły przewrót spowodował że na zdjęciu uwieczniła się ta część Rafała, która nie jest twarzą. To zdecydowanie nie pasowało do zdjęć, które mógłbym oddać. Trzeba było ten proceder przerwać. No niestety, musiałem lekko spowolnić ćwiczenia. Poprosiłem Rafała, aby jednak starał się trochę wdzięczyć do obiektywu, a po wykonaniu ćwiczenia zwyczajnie dał mi możliwość złapania odpowiedniego kadru i wykonał ćwiczenie ponownie. Efekty okazały się... zaskakująco dobre.



     Oczywiście jak kalistenika to nieodłącznym ćwiczeniem jest deska. Tu nie mogło jej zabraknąć. Oczywiście mój model zgodził się bez wahania na takie zadanie. Ustawił się, a dynamika ćwiczenia dała mi dużo czasu na znalezienie odpowiedniego kadru. I.. jest zdjęcie.
     Okazało się również, że Rafał potrafi zrobić podskakujące pompki. To wyglądało dość zjawiskowo. Na zdjęciu również. Po kilku pompkach i kilku zdjęciach wystarczyło wybrać to najlepsze.


4. Zakończenie

Po wszystkim odwiozłem Rafała do domku, chwilkę pogadaliśmy i zaplanowaliśmy następną sesję. :) Mam nadzieję, że dojdzie do skutku. Przy tej wszyscy bawiliśmy się wybornie. I tak pracować to można. Być może przez ogólną atmosferę zdjęcia wyszły tak fajnie jak wyszły. Współpracowało nam się na tyle dobrze, że w sumie cała sesja zajęła nam około 2-3 godziny. Oczywiście jako fotograf to był dopiero początek mojej pracy. Cała reszta przeniosła się do domku, gdzie trzeba było całość posegregować (nie oddam przecież 585 cykniętych zdjęć), posegregować posegregowane, to co zostało obrobić i posegregować ponownie. W efekcie zostało około 40 zdjęć, które mogłem oddać Rafałowi i Justynie. :)

Pełną sesję można zobaczyć na mojej mordoksiążkowej stronce -> https://www.facebook.com/Fotozyrol/


Popularne posty z tego bloga

Mir 1b 37mm f2,8

Jupiter 37A

Porst Weitwinkel 35mm f2,8