Fotografia okolicznościowa


     Analizując pewne fakty świata fotografii amatorskiej nie trudno zauważyć ilu ludzi chciałoby robić zdjęcia na chrzest ślub, czy bierzmowanie. Hm... o dziwo nikt nie robi zdjęcia na pogrzeb, co jest trochę dziwne, biorąc pod uwagę że to chwila tak samo ważna jak choćby ślub, czy narodziny. No ale tak się przyjęło i... no cóż.
     Wracając do tematu - wszyscy by chcieli i... wszyscy się boją. Czemu? Dlaczego wszyscy mają taką panikę przed zdjęciami okolicznościowymi? Bądźmy szczerzy - to nie jest jakaś wybitna fotografia. Tu nie trzeba być geniuszem. Troszkę  umiejętności i do boju. Nie trzeba nawet do końca ogarniać trójkąta ekspozycji. Serio. W trybie automatycznym też się da i też zdjęcia wychodzą dobre. Potem tylko trochę grzebania w postprodukcji, aby wyrównać zdjęcia i wsio. A i to się robi obecnie jednym przyciskiem. Więc skąd ten strach? Może dlatego, że to podniosła chwila i w ogóle i raczej o powtórkę ciężko. Ja rozumiem, że jeśli coś się nie uda, to na bis liczyć nie możemy. Do tego dochodzi małą wiara we własne umiejętności i wszechobecna opinia, że bez pełnej klatki, kilku obiektywów stałoogniskowych i super mocnej i dobre lampy się nie da. No i mamy panikę jakich mało. A to nie ta.;

1. Umiejętności

     Tak, żyjemy w czasach kiedy mało ludzi wierzy w swoje umiejętności. I niestety boją się oni podjąć wyzwania. Ale na prawdę, możecie mi wierzyć - jeśli wy nie przyjmiecie zlecenia, znajdzie się kilku dużo gorszych, którzy wezmą to bez mrugnięcia. Oni się nie boją i wezmą. Choć pewnie sporo z nich jest duuużo gorszymi ludźmi niż my. Ja wiem, że jak sie nie robiło i ogarnięcie tak ważnej imprezy może paraliżować. Ale przecież zawsze można uświadomić zleceniodawce jaka jest sytuacja. I jeśli się zgadza podjąć ryzyko, że zdjęcia mogą zwyczajnie nie wyjść, to ok. Jeśli nie, to weźmie kogoś innego. I nawet jeśli potem jakimś cudem skopiemy zlecenie, to ok. Nic się nie stanie. Oddajemy to co mamy, kasy za to nie bierzemy i żyjemy dalej. Taki klient do nas wróci, bo czuje się bezpiecznie. Nie ma wybitnych zdjęć, ale ma tą świadomość, że 1- jakieś zdjęcia ma, 2 - jak znowu coś skopiemy to nie będzie musiał płacić za nasze błędy. W swoim życiu skopałem już jeden chrzest. Miałem zdjęcia jakie miałem. Zrobiłem z nimi co najlepiej potrafiłem. A klientowi powiedziałem, że zdjęcia oddam, ale pieniędzy za to nie wezmę. Przy najbliższej okazji klient do mnie wrócił. Następnego zlecenia już nie skopałem. Jeśli klienta wcześniej uświadomicie, że zdjęcia mogą nie wyjść i musi się z tym liczyć, a klient na to się zgadza to jest ok. To jest ta przewaga amatora nad zawodowcem - ten drugi nie może zdjęć skopać. Po prostu nie może. Amator ma tą swobodę i zdjęcia mogą mu nie wyjść. A uświadomiony klient pretensji mieć nie będzie.
     Jeśli mimo wszystko boimy się, że nie ogarniemy zawsze możemy "zatrudnić się" jako drugi fotograf, tak aby zobaczyć jak taka impreza wygląda oczami fotografa. Choć osobiście wydaje mi się, że to nie ma większego sensu. Co najwyżej jako obeznanie się i umocnienie w swoim przekonaniu, że jednak możemy dać radę.

2. Chwile i momenty

     Na każdej imprezie okolicznościowej są pewne momenty które na zdjęciu muszą być. Na ślubie jest to zakładanie obrączki, przysięga i podpisywanie dokumentacji. Na chrzcinach jest to polewanie głowy dziecka. Itd. I ten strach, ze się nie da, nie uda i w ogóle trochę może paraliżować. Ale jest to do ogarnięcia. Serio. Jesteśmy w tam, kontrolujemy sytuację. Jeśli jesteśmy choć odrobinę ogarnięci spokojnie zrobimy te zdjęcia. Podpisywanie aktu zaślubin (np) nie jest wydarzeniem, które może zdarzyć się w każdej sekundzie "imprezy" i nie trwa 2-ch sekund. Zazwyczaj jesteśmy w stanie z kilkuminutowym wyprzedzeniem przewidzieć, kiedy to będzie. Możemy spokojnie ustawić się w odpowiednim miejscu, złapać odpowiedni kadr i po prostu zrobić zdjęcie. Tu na prawdę nie trzeba super wszystkie pilnować. Podobnie wyjście z kościoła. Młodzi nie teleportują się w ciągu sekundy na zewnątrz. Zazwyczaj to trwa. Powstanie, kilka słów od księdza jeszcze, zebranie się i przejście przez kościół to trwa i trwa i trwa. A po drodze nierzadko goście jeszcze zatrzymują nowożeńców. To jest do ogarnięcia i jeśli choć trochę obserwujemy otaczającą rzeczywistość nie ma możliwości przegapienia.
     Plener ślubny czy komunikjny też nie jest jakimś wyzwaniem. Możemy przecież obmyślić sobie zdjęcia, jak ma to wyglądać, potem znaleźć dogodne miejsce i po prostu po całej ceremonii się tam udać. I zazwyczaj takie miejsca są w odległości kilku metrów od miejsca w którym jesteśmy. Ja wiem, że np zdjęć komunijnych nie robi się tego samego dnia co impreza, podobnie jak zdjęć ślubnych. Ale przecież umawiamy się ze zleceniodawcami, że wykonamy te zdjęcia w innym terminie i nie ma z tym problemów.

3. Obróbka

     No jak już mamy zdjęcia, to chyba nie jest problemem. Nawet jeśli nie jesteśmy jakimiś geniuszami, to w obecnych czasach programy do obróbki są już tak skonfigurowane, że wszystko można zrobić automatycznie. Prwie do każdego programu są presety, które możemy sobie pobrać z netu, korekcja jakiś niedoskonałości na skórze nie wymaga mega zdolności i po kilku zdjęciach opanujemy tą sztukę. Potem już idzie samo. Z reguły wystarczy przesunąć kilka suwaczków w jakiejś wywoływace RAW i jest dobrze. Nikt nas nie będzie oceniał po naszych umiejętnościach pracy ze zdjęciem.

4. Sprzęt

Wbrew obiegowej opinii nie potrzeba nam nie wiadomo czego. Zazwyczaj jakaś puszka za 2 tyś, jakiś zoom za drugie tyle i chińska lampka w zupełności wystarczą. Tu nam nie potrzeba nie wiadomo czego. Pierwsze swoje zlecenia ogarniałem kompaktem za kilka stówek. Potem amatorską lustrzanką z obiektywami kitowymi. to w zupełności wystarczyło. Zdjęcia oddałem - i ja zadowolony i klient zadowolony. A o to przecież chodzi.
     Nawet te głosy, że bez wysokiego ISO nie da rady. Serio? Obecnie większość aparatów świetnie radzi sobie nawet z ISO 1600. Wyżej może być różnie, ale i tak na jakieś ekstremalnie wysokie iso wchodzić nie będzie potrzeba. w 95% poradzi sobie również amatorska lustrzanka. W sytuacjach kryzysowych mamy przecież lampę błyskową i jeśli ciężką sytuację mamy w kościele, wystarczy dogadać sie z księdzem i poprosić o możliwość korzystania z lampy błyskowej. Niewiele ludzi to wie, ale ksiądz też człowiek i raczej nie powinien robić problemów. Co najwyżej poprosi o nie przesadzanie z tym, więc możemy się umówić, że te najważniejsze momenty będą z lampą. Reszta? Nie musi być nie wiadomo jakiej jakości. Równie dobrze możemy przerobić te zdjęcia na czarno-białe i szum przestaje przeszkadzać. Z resztą zazwyczaj i tak iso 3200 jakościowo jest świetne, mimo zaszumienia. A wyżej praktycznie wchodzić nie musimy.
    No i ten zoom. Dlaczego zoom? A no bo dużo lepiej jest mieć możliwość szybkeij zmiany ogniskowej z szerokiego kąta na tele, niż manewrować obiektywami w lewo i w prawo. Zmiana ogniskowej to pół sekundy - zmiana obiektywu to kilkanaście sekund. A każda chwila może okazać się na wagę złota. No i bądźmy szczerzy - nawet kitowe obiektywy mają tak dobrą jakość, że klient tego nie zauważy, że zlecenie wykonaliśmy obiektywem za 500zł, a nie za 5tyś zł. Jeśli potrzeba nam czegoś jaśniejszego, to obecnie dostępne są zamienniki kitów, które są jaśniejsze i nie są takie mega drogie. Mogę jednak zagwarantować, że to co dostajemy razem z aparatem w większości sytuacji wystarcza,  Nasze zdjęcia nie będą gorsze od wielokrotnie droższych konkurentów. I tak wszystko zależy od tego jak potem potrafimy to obrobić, więc sprzęt zszedł na trochę dalszy plan. To mit, że potrzeba pełnej klatki oczywiście nowoczesnej, oraz obiektywu za cenę którego mozemy sobie kupić tankowiec. Nam, amatorom, w zupełności wystarczy sprzęt za 3 tyś, aby móc fotografować imprezy okolicznościowe. I ten sprzęt spokojnie ogarnie taką imprezę.
     Swoją drogą ja mam amatorski, podstawowy aparat, dwa zoomy jeszcze z epoki stanu wojennego o parametrach zbliżonych do obecnych obiektywów kitowych i daje to radę.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

A Wy? Bierzecie takie zlecenia, czy boicie się je wziąć? Czego się boicie przed podjęciem wyzwania? A może macie inne zdanie niż ja? Chętnie podyskutuję na ten temat.

Popularne posty z tego bloga

Mir 1b 37mm f2,8

Jupiter 37A

Porst Weitwinkel 35mm f2,8