Pallas Magenta 135mm f2,8



      Obok Jupitera 37A jest to drugi i ostatni obiektyw o takiej ogniskowej jaki posiadam. Dostałem go od kolegi 500 lat temu do testów i już tak u mnie został. Kolega wyemigrował w świat i pewnie się już nie zobaczymy. A została mi po nim pamiątka w postaci tego szkła. I choć nie bawiłem się nim dużo to jednak conieco można już o nim powiedzieć. A że praktycznie jest to nieznany i bardzo niepopularny obiektyw u nas to myślę, że może to być warte mojej pisaniny. Proszę państwa - zaczynamy...

1. Budowa

     Obiektyw kosztuje około 150zł obecnie w polskim internecie. To cena nie niska, ale i nie przesadnie wysoka. I co najważniejsze - adekwatna do tego co dostajemy, a przynajmniej jeśli chodzi o budowę obiektywu.
     Podobnie jak w poprzednich przypadkach to czysty metal. I to w całości. Chyba jedynie dekielki są plastikowe i szkła szklane. Cała reszta to metal. Metal na zewnątrz, metal w środku. Metalowa jest wbudowana osłona przeciwsłoneczna, metalowe są pierścienie, metalowe są elementy antypoślizgowe, metalowy jest bolec przysłony, metalowe są elementy antyodblaskowe, metalowy jest bagnet. Tak, bagnet. Praktycznie nieosiągalny u nas egzemplarz. Standardowo jest to M42, u mnie jest to bagnet pod Pentax. W dodatku jest to mocowanie Pentax-M. Tak znienawidzone przeze mnie mocowanie pozwala ustawiać ostrość na pełnym otworze i domykać tylko na czas naświetlania zdjęcia. Troszkę inna sprawa ma się z budową tego bolca. Przyglądając się dokładnie jego budowie wychodzi na to, że jest to element swojego rodzaju łożyska. Jest to jakby wewnętrzny pierścień łożyska, a pierścieniem zewnętrznym jest bagnet. Między oboma elementami znajduje się pełno małych kuleczek. Jest to widoczne z wierzchu, co potrafi przyprawić o zawrót głowy podczas użytkowania. W moim egzemplarzu prawdopodobnie brakuje przynajmniej 2-ch kuleczek. I teraz tylko człowiek się zastanawia - wypadły w trakcie lat eksploatacji, czy jest to celowy zabieg i tak wyszedł obiektyw z fabryki. Aż strach pomyśleć co by było gdyby te kuleczki rozsypały się gdy obiektyw jest podłączony pod body. Daje to pewne wrażenie niepewności. O ile w innych obiektywach prawdopodobnie wygląda to podobnie i jest jakieś łożysko to jednak to wszystko jest schowane gdzieś wewnątrz i prawdopodobnie w bebechach korpusu obiektywów. tutaj jest to na zewnątrz. Rozwiązanie jednak wydaje się przy tym trochę inne. Sam bolec przesłony działa bardzo lekko. Właściwie wyczuwalny jest tylko opór sprzężny do cofania bolca w pozycję roboczą.
     Obiektyw ma już swoje lata jednak jest tak solidnie zbudowany, że nie ma na nim najmniejszych śladów zużycia. Brak jakichkolwkie otarć, obtłuc, czy rys na obudowie. Wszystkie napisy są doskonale widoczne. Żaden nie jest nawet odrobinę starty. Jeśli takie są inne egzemplarze (a w necie ciężko znaleźć styrany egzemplarz) to prawdopodobnie jest to najsolidniej wykonany obiektyw jaki w ogóle miałem w rękach.
     Przy takiej solidnej obudowie należy się spodziewać, że jest to ciężki sprzęt. I tak faktycznie jest. Waży na prawdę sporo.

2. Obsługa

      Ciężko mieć zastrzeżenia do tak dobrze zbudowanego szkła. Pierścienie chodzą idealnie. Pierścień przysłony to bajka. Działa niezwykle precyzyjnie, bardzo lekko i z dobrze wyczuwanym skokiem. Praktycznie w cały zakresie działa on o pół działki. Ten bez żadnych zastrzeżeń. Nie ma żadnych luzów, otarć czy zgrzytów. Jak wspomniałem wcześniej - on też w całości jest metalowy.
     Pierścień ostrzenia z kolei jest bardzo duży, metalowy i nie przemieszcza się podczas kręcenia wzdłuż korpusu. Opisy są widoczne i czytelne. Również nie nosi śladów używania. Opór jest wyczuwalny i przy dłuższym użytkowaniu może zaboleć ręka. Obrót w zakresie około 60% pełnych 360st daje dodatkową precyzję. I faktycznie mimo dużej przysłony ustawienie ostrości jest szybkie, precyzyjne i nie jest jakieś specjalnie trudne. w porównaniu do Jupitera tym trafiam dużo częściej w punkt, mimo teoretycznie mniejszej głębi na pełnym otworze.
     Zdecydowanie gorzej sprawa ma się z wysuwaną osłoną przeciwsłoneczną. W zasadzie jest to element bezużyteczny. Działa tak lekko, że przy pochyleniu w dół wysuwa się sam, a chowa nawet przy delikatnym podniesieniu obiektywu w górę. Trzeba go praktycznie ciągle trzymać podczas użytkowania. W zasadzie ja traktuje go tak jakby go nie było. Wysunie się, to się wysunie. Schowa się to schowa. Nie zwracam na to uwagi. To wada tych obiektywów, jeśli chodzi o obsługę. Osłona żyje własnym życiem bez naszej wiedzy i zgody robi co chce Nie jest to dokuczliwe, jeśli nauczymy się go ignorować.

3. Optyka

     No i to jest chyba powód dla którego ten obiektyw to produkt w sumie niszowy. No tu jest źle... bardzo źle. Powłoki sa i sprawują się świetnie. I to chyba jedyna zaleta obiektywu. Łapie on flary, ale są one nieznaczne i raczej wyglądają dość fajnie. Gorzej z resztą. Gigantyczne aberracje chromatyczne widoczne nawet bez specjalnego powiększania zdjęcia. Fioletowe obwódki widać dosłownie wszędzie, nawet nie musi być specjalnie kontrastowe miejsce. Wystarczy, że jest ostre.
     Bokeh jest. Jest jaki jest i taki jest. Nad tym się nie dyskutuje. Może się podobać, może się nie podobać. Mi osobiście pasuje. Nie jest ani ładny ni brzydki. Dość miękkie rozmycie robi swoje.Problem w tym, że rozmycie jest wszędzie. Nawet tam gdzie jest ostro. Tak... obiektyw jest bardzo mięciutki. Jak pluszowa kaczuszka wyprana w Perwolu. Momentami aż za miękko i czasem ciężko złapać, gdzie tak na prawdę ostrość była łapana. I niestety, ale sytuacja zaledwie delikatnie się poprawia przy f4 i dalej aż do f22 się nie zmienia. Daleko temu obiektywowi nawet do kita dołączanego do aparatu. W połączeniu z 5-listkową przysłoną niestety szału nie ma.
     Mimo wszelkich wad optycznych oddaniu nieostrości nawet tam gdzie powinno być ostro, aberracji sprawiającej, że większość zdjęcia jest fioletowe, oraz dość nieznacznym ale ciekawym blikom, słabym kontraście i dość nietypowym barwom dostajemy na prawdę świetne szkło do zdjęć vintage nawet bez specjalnego grzebania w postprodukcji. kilka delikatnych ruchów suwaczkami i otrzymujemy to co mieli fotografowie na początku XX wieku. Chyba każdy wie ile trzeba się bawić, aby osiągnąć podobny efekt z nowoczesnych szkieł.
     Tymniemniej nie jest to jednak obiektyw dla perfekcjonistów. Jeśli oczekujesz genialnych lub choćby dobrych właściwości optycznych to możesz się nieźle zawieźć. Sam swojego czasu myślałem nad sprzedażą tego szkła choćby z tego powodu, że jupiter 37A jest o całe lata świetlne lepszy od tego. Postanowiłem go jednak zostawić. Nie dość, że dostanę za niego marne grosze, to tak na prawdę do wszelkich sesji w starym stylu będzie się on doskonale nadawać. Zdecydowanie lepiej niż choćby wspomniany Jupiter, czy Helios. Tylko trzeba wiedzieć, jak i do czego go wykorzystać. A nadaje się on tylko do tego. Do jednego konkretnego rodzaju zdjęć. Nie sprawdzi się w żadnych innych. Po prostu nie. Musimy wiedzieć, że potrzebujemy obrazu o dość słabej jakości i być na to przygotowanym. Wówczas dostaniemy pełnowartościowy produkt.

4. Podsumowanie

     Co zatem mamy - doskonały technicznie, mechanicznie i wytrzymałościowo produkt od którego mogą uczyć się inne firmy. W zamian za to Pallas Magenta powinna uczyć się od innych o optyce dającej choćby satysfakcjonującą jakość zdjęć. Ja niby wiem, że to urządzenie ma już ponad 50 lat i w tamtych czasach jakość szkieł nie była jakość specjalnie ważna. A gdy dołożymy do tego jeszcze fakt, że w zasadzie poza zdjęciami czarno-białymi w czasach jego produkcji nie moglismy liczyć na nic innego można powiedzieć, że nie był on taki mega zły i dawał radę w ówczesnych czasach. Choć pewnie był to produkt mocno przeciętny któremu bliżej było do soligorów niż tak na prawdę do jakiś markowych maszyn. Obecnie jest po prostu słaby z wskazaniem raczej na zły. Na pewno nie kupiłbym go ponownie. Tego niby "dostałem", ale już wiem, że daleko mu do moich oczekiwań.
     I tylko gdy weźmiemy aparat, modelke/modela i w głowię sesję z lat najpóźniej 20-tych ubiegłego wieku wówczas możemy i nawet powinniśmy go użyć. Jest to najsłabsze szkło wśród mojej szklarni. Niby mam jeszcze choćby Soligor 70-150 f3,5 który również nie powala. Jednak w porównaniu do tego tutaj Pallasa jest deczko lepszy. O nim w innym artykule. Pallas bardzo słabo wypada w konfrontacji z jakimkolwiek innym obiektywem. W swoim żywiole jest wówczas kiedy nie chcemy świetnych zdjęć nowoczesnych, czy nawet dobrych jakościowo. Jeśli nastawimy się na słaba jakość obrazu naszej sesji, rozwija skrzydła. Nierzadko bardziej niż jakikolwiek nowoczesny obiektyw. Jeśli jednak oczekujemy jakości choćby zadowalającej te 150zł zdecydowanie lepiej wydać na inne szkła.  Pallas Magenta na pewno będzie dobrym wyborem dla tych co fotografują tylko w stylu vintage i to mocno vintage. I tylko dla takich.

Popularne posty z tego bloga

Mir 1b 37mm f2,8

Jupiter 37A

Porst Weitwinkel 35mm f2,8