Falcon A Fisheye 8mm f3,5


         
          I kolejny, chyba już ostatni, półautomat w mojej marnej kolekcji obiektywów. Tym razem coś co niejednego może przyprawić o zawrót głowy - fisheye. To poprzednia wersja z 2009 roku wyprodukowana w fabryce Samyang. Falcon to tak na prawdę Samyang Fisheye 8mm f3,5 ale produkowany dla łódzkiej firmy FoxFoto. Z resztą Samyang nie rości sobie prawa do obiektywów i produkuje te same modele obiektywów zarówno pod własną nazwą, jak i tego, kto zainwestuje we własne logo na obiektywach. I tak właśnie powstał Falcon, czyli Samyang pod nieco inną nazwą.
         W zasadzie zawsze chciałem mieć fisheye. Miałem sporo pomysłów na jego wykorzystanie, głównie do portretów. Tak, do portretów. Widziałem sporo ciekawych zrobionych fisheye. A gdy dojdziemy do karykatur okazuje się on niezastąpiony. Wystarczyło pogrzebać po internecie, odłożyć trochę gotówki i w niedługim czasie listonosz przyniósł mi paczkę. Tak w moje łapy trafiło to códo optyki.

1. Budowa

          Jak na nową konstrukcje obiektyw mocno odstaje od swoich rówieśników. Jest ciężki, dość duży i w całości wykonany z metalu. Sprawia przez to wrażenie na prawdę porządnie wykonanego szkła, któremu bliżej raczej do topowych modeli z lat 70-tych niż nowoczesną maszynę. Plastikowe są jedynie dekielki i osłona przeciwsłoneczna. Ta ostatnia jest niestety "nieściągalna". W nowszych konstrukcjach Samyang poszedł po rozum do głowy i zastosował normalnie zdejmowaną osłonę. Co tym zyskał? A no tyle, że ten nowszy kryje pełną klatkę, a w tym na FF niestety widać osłonę. Pod APSC na szczęście nie ma tego problemu. Swoją droga zastanawiam się po co ta osłona, skoro obiektyw genialnie pracuje pod światło. Ale o tym później.
          Spasowanie elementów i pierścieni również na wysokim poziomie. Wszystko trzyma sie bardzo dobrze, nie ma żadnych luzów, żadnego zużycia. A przecież obiektyw ma już 10 lat. Ja wiem, że są i takie co mają po 40-50 lat... Ale tu mówimy o nowym tanim szkle, a nie o doskonałych jakościowo starych urządzeniach.
          W dodatku obudowa pokryta jest jakimś matowym lakierem, który bardzo dobrze nie tylko wygląda, ale i się użytkuje. On jest na prawdę przyjemny w dotyku. No i oczywiście nawet opisy pierścieni się nie ścierają. To po prostu bardziej ucywilizowana wersja pentaxa M. 
         Ciekawym zabiegiem jest dekielek, który jest na prawdę duży. Spowodowane jest to przednią bardzo wypukłą soczewką i jakoś trzeba było to rozwiązać. Mamy więc nieduży słoik zamiast dekielka. Nie jest to fajne, bo czegoś takiego nie schowasz do kieszeni do spodni. na czas robienia zdjęć. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że to pewnego rodzaju kompromis. Zwykły dekielek by się tu nie sprawdził.
         Jakość wykonania więc jak dla mnie 10/10. W zasadzie na prawde nie ma się do czego przyczepić. Ale budowa to nie jedyny plus tego sprzętu


2. Obsługa

          Tutaj jest po prsotu bajka. Pierścień ostrości działa płynnie z bardzo przyjemnym, olejowym poślizgiem. To obiektyw manualny i wszystko w nim jest do takiej pracy przystosowane. Oczywiście, że nie do końca wiadomo po co jest ten pierścień, skoro przy 5,6 i ogniskowej 8mm ostrość mamy od około 0,5 m do nieskończoności, ale jeśli ktoś się uprze to może sobie tym pokręcić. Ja używam chyba z przyzwyczajenia, gdyż w wizjerze kompletnie nie widać kiedy jest ostro, a w aparacie potwierdzenie ostrości pika cały czas. Przydaje sie chyba przy f3,5 ale też w bardzo ograniczonym zakresie. Z resztą sam pierścień ma podziałkę w przedziale 0,3 - 3m i w zasadzie w tym przedziale przy maksymalnym otworze może i ma to jakiś głębszy sens. Acz nieostrości i tak wydać przy bardzo dużych powiększeniach dopiero.
          To obiektyw typu A, więc przysłona możemy sterować zarówno pierścieniem, jak i z korpusu.Do pierścienia również trudno mieć zastrzeżenia. Działa bardzo lekko z wyraźnym skokiem i nawet słyszalnym cykaniem. :) Szkoda tylko, że między 3,5 a 5,6 oraz między 16 a 22 nie ma stanów pośrednich. W każdym innym wypadku regulację mamy co pół ev. Możliwość sterowania z korpusu omija tą niedogodność. Oczywiście o ile komuś to na prawdę przeszkadza. Dla mnie to obojętne. Przy obecnej technice to na prawdę nie ma znaczenia, czy sterowanie jest co 1/2, co 1/3 czy co 1.Skompensować to można czasem, czy nawet czułością.
         Oczywiście przy właczeniu trybu A  potrzeba wcisnąć przycisk. Ten oczywiście nie sprawia problemu. Jest w dobrym miejscu, dobrze wyczuwalny i nie potrzeba Ahillesa aby go wcisnąć. Więc i tu widać dopracowanie szczegółów.
         Jak wspomniałem wcześniej - jedynie dekielek jest lekko problematyczny. Podczas fotografowania musimy go albo trzymać w ręku, albo chować do torby. Innego wyjścia nie ma. Jestem przyzwyczajony do chowania zaślepki do kieszeni i tam jej szukam. Tej nie znajdę. To jednak pikuś.
         PS. Aha, nie ma możliwości montażu filtrów. Nie dziwne, bo przy tej ogniskowej każde dodatkowe szkło zwyczajnie robiłoby winietę. Już osłona przeciwsłoneczna jest praktycznie na styk i najmniejsza rzecz wysunięta na milimetr przed nią łapie się na zdjęciu. Filtr o grubości kilku milimetrów nie miałby szans tutaj.


3. Optyka

          Taaak. Dystorsja jest potężna. Widać ją zawsze i w każdej sytuacji. Ale przyczepić się do tego w obiektywie rybie oko, to tak jakby przyczepić się do samochodu ciężarowego, że ma duży silnik i dużo pali. Albo że ma kiepskie przyspieszenie. Ewentualnie przywalić się do garbatych, że ich dzieci są proste. Po to przecież kupuje się rybie oko, aby wykorzystać tą wadę oraz aby mieć gigantyczny kąt widzenia. Tak, tutaj wynosi 180stopni, czyli mamy na zdjęciu wszystko co się znajduje na milimetry przed przednią soczewką. Dosłownie wszystko. Trzeba więc porządnie pokręcić głową, aby zbadać cały plan, bo widzimy więcej nawet niż ludzkie oko.
          Zastanawia mnie za to jeden zabieg ze strony Samyanga - przednia soczewka jest ciemna. Nie do końca znam celowość tego zabiegu. Być może chodzi o jakieś powłoki, ale nawet jeśli to w innych obiektywach dało się tego przyciemnienia uniknąć. Wygląda to na celowy zabieg. Czyżby to była ta oszczędność? Wygląda to zacnie, nie widać aby specjalnie przyciemniało obraz. Jednak ciekawy zabieg. Swoją drogą przednia soczewka jest dość spora, ale otwór wewnętrzny jest malutki. Możliwe więc, że chodziło po prostu o wyciemnienie wnętrza. To tylko teoria.
          Do reszty właściwości optycznych nie można się przyczepić. To po prostu nowoczesne szkło o bardzo dobrych właściwościach optycznych. Odblasków nie ma, albo są minimalne. Reszta jakiś wad związana jest z rybim okiem, więc też nie za bardzo można sie do czegokolwiek przyczepić. Chyba nikt się nie spodziewał, że na brzegach kadru będzie równie ekstra jak w środku. Tym bardziej że to co na brzegach może znajdować się bardzo daleko od obiektywu (nawet jeśli to płaska ściana) w czasie gdy to co jest w środku jest bardzo blisko. cóż, 180st robi swoje. I to na APSC. Na FF patrzy jeszcze trochę do tyłu... gdyby tylko nie ta osłona przeciwsłoneczna.
         Niestety jedyne do czego można się na prawdę przyczepić, to fakt, że minimalna odległość jest dosyć spora. 0,3m to dość dużo i nie daje pełnego pola do wykorzystania szkła. Sporo przez to tracimy. Jakby nie można było zrobić o połowę mniej (0,15m). Otworzyłoby to więcej zdecydowanie możliwości. To nawet cosina 28mm ostrzy od 0,23m, więc pozwala być bliżej. A tu? No cóż, nie postarał się Samyang. A szkoda. Może to nie dużo, ale jednak zabiera sporo użytkownikowi.

4. Podsumowanie

          W zasadzie ten obiektyw można dostać pod różnymi logami - Vivitar, Falcon, Samyang, Bower, Meike, Walimex... to ten sam dokładnie sprzęt. I w tej cenie (około 900zł za nowy) w zasadzie bezkonkurencyjny. W dodatku produkowany z każdym mocowaniem jakie sobie wymarzymy. Tylko nie w każdej wersji, bo z ego co wiem, to wersja z automatyczną przysłoną (lub sterowaną z korpusu) jest praktycznie nie do dostania. Chyba, że używka w granicach 600zł i chyba tylko pod pentaxa. Przynajmniej nie spotkałem półautomatu pod inny system. Nie zmienia to jednak faktu, że obiektyw jest wart swoich pieniędzy. Można narzekać na ostrość, na jakieś wyimaginowane wady optyczne, ale - kogo to obchodzi? Czy na prawdę oglądamy zdjęcia w powiększeniach? Ma to znaczenie przy obróbce, ale z tego obiektywu... kto fotografuje takim obiektywem, aby potem obrabiać to w gimp/PS? Wrzuca się co najwyżej do wywoływarki RAW i tyle.
Czy kupiłbym ten obiektyw jeszcze raz? Zdecydowanie tak. Fisheye przydaje się niezwykle rzadko, ale się przydaje. W cenie 500zł za używany, czy nawet 1000zł za nowy nie jestem w stanie kupić nic innego. Może gdybym miał wolny miliard zł to bym poparzył na coś innego. Ale pewnie i tego bym kupił, choćby dla zabawy. I bez względu na zasobność portfela to dobry zakup. Nie wyobrażam sobie go teraz nie mieć. Wydaje mi się, że to również obowiązkowa pozycja w każdej torbie fotograficznej. I to dokładnie ten, nie żaden inny. Nawet używając go raz w roku nie będą to wyrzucone pieniądze. W końcu żadnym innym nie osiągnięcie tego co osiągniecie tym. A jak jeszcze nauczycie się odpowiednio wykorzystywać optykę fisheye fotografia nabierze nowego smaczku... ten jeden raz w roku.

Popularne posty z tego bloga

Mir 1b 37mm f2,8

Jupiter 37A

Porst Weitwinkel 35mm f2,8