Linux

 

Ah linux linux linux.... Siedzę w tym systemie już dobre kilkanaście nawet lat. Pierwszą wersję jaką zainstalowałem to była chyba Mandriva i było to mniej/więcej na przełomie wieków, a więc dobre 20 lat temu. Chwilę się systemem pobawiłem, po czym system wywalił mi dysk twardy i tak na długi czas moja przygoda z tym systemem się zakończyła. Ciągle gdzieś tam czytałem trochę o linux, na ile mogłem na tyle gdzieś go tam dotykałem, ale na swoim sprzęcie bałem się go zainstalować.
W końcu z pomocą przyszło forum Canonical. Dowiedziałem się wówczas o ubuntu. Z tego co pamiętam to była wersja 8.04. System wtedy pracował jeszcze na starym GNOME i nie miał autorskiego środowiska unity.  Cóż, człowiek siedział w pracy, więc pomyślał, że zainstaluje. Zainstalowałem i... już na linux zostałem.
    Zacząłem trochę ten system poznawać, uczyć się komend (cóż, wtedy terminal to byłą podstawa), poznawać możliwości systemu. Nierzadko system się wywalił i trzeba było kombinować, aby to naprawić i tak się człowiek nauczył jak to obsługiwać. Terminal okazał się dużo szybszy z dużo większymi możliwościami niż środowisko graficzne. Oczywiście bez tego ostatniego nie mogło się obejść, ale co mogłem to wpisywałem ręcznie.
    Później poczytałem o nieco innych systemach. Poznałem główną dystrybucję jaką jest Debian. I tego spróbowałem. Mimo iż wersja, którą używałem to była sid, to jednak nie dało się tego w żaden znany mi sposób zepsuć. No, może poza skasowaniem całego systemu. Ale nawet uszkadzająca coś zmiana w pliku konfiguracyjnym dawała się jednym kliknięciem odkręcić. Zainstalowałem, skonfigurowałem i bardzo długo używałem. Aż poznałem Minta mniej więcej w roku 2015.
    system nie był jakiś mega stabilny, ale posiadał w zasadzie wszystko czego potrzebowałem. Bez kombinowania, kompilacji, czy kilkugodzinnej zabawy. Jedna komenda, czy dwa kliknięcia i wszystko pracowało prawidłowo. Owszem, raz na 15 startów systemu coś się wywaliło, albo przyszła jakaś aktualizacja która coś psuła... jednak i ten system zawitał u mnie w domu.
    Niestety nigdy nie jest tak super pięknie, jakby mogło się wydawać. Po którymś kraszu systemu nie wytrzymałem i wszędzie gdzie mogłem zainstalowałem s powrotem ubuntu. W międzyczasie kombinowałem sobie z innymi systemami. I tak zainstalowałem sobie arha (tak, to cholerstwo zainstalować to jakaś tragedia). Trwało to kilka dni, ale postawiłem system, skonfigurowałem, i... usunąłem. Ale jaką satysfakcję miałem, że to mi działało! I zrobiłem cały system sam od podstaw. :) Wow. Dzisiaj trochę żałuję, że go usunąłem, ale jak dla mnie on nigdy nie nadawał się na desktopy.
    Dzisiaj powróciłem do Minta. System bardzo się zmienił. Nie łapie przypadkowych zawieszek, nie łapie awarii w losowych momentach, nie uwala systemu w najgorszym możliwym momencie. Owszem, są pewne niedociągnięcia. Nierzadko zdarza się, że nie chce wyłączyć/włączyć karty sieciowej, czasem pada obramowanie okien... zazwyczaj da się to naprawić wszystko jednym/dwoma kliknięciami.

    Liznąłem też bardzo wiele środowisk graficznych. Przeszedłem praktycznie przez wszystkie i wszystkie konfigurowałem nierzadko zaraz potem usuwałem całość i instalowałem inne. I tak moim ideałem okazał się mate, choć bardzo lubię też xfce oraz cinnamon. Obecnie ten ostatni jest najbardziej uzywalnym. Ale to głównie z powodu szybkości. Nie trzeba praktycznie nic samemu ustawiać i kombinować - ściąga się z netu jakąś skórkę i cokonuja drobnych korekt i to wystarcza. Mate czy XFCE zawsze musiałem konfigurować sam co zajmowało trochę czasu. Już mi się po prostu nie chce. Wolę sobie ściągnąć "wygląd" i po prostu zająć się pracą na systemie niż konfiguracją wyglądu. Ale, tu chociaż można. Linux pozwala na dużo więcej w tej materii niż Windows. Tu można ustawić każdy, nawet najdrobniejszy piksel pod siebie. I jak dla mnie to jest największa siła linuxa - konfigurowalność.

    Po latach spędzonych na linux widać tu bardzo duże postępy. Terminala praktycznie nie używam, bo jest on już zbędny w codziennej pracy. Konfiguracja odbywa się za pomocą kliknięć, a nie komend, a całość jest po prostu stabilna, szybka i spersonalizowana. W dodatku bezpieczna. Doszły teraz Flatpack, czyli - w skrócie - programy które można uruchomić bez dostępu do głównego systemu (a więc nawet jakiś złośliwy kod w jakimś programie nic nam nie zrobi). Systemy są ciągle aktualizowane na bieżąco (to nie windows, aby po kliku latach skończyło sie wsparcie) i system stał się podatny na ataki. Działa tu wszystko od startu... I wydaje mi się, że obecnie jest to system dużo lepszy od windowsa. Nie znam lepszego. I tak, gdy już też działają bez problemu. Jest na prawdę bardzo duża poprawa. Z resztą, jak patrzę, to raczej Microsoft kopiuje rozwiązania z linuxa, niż na odwrót. Cóż.... 

    Jedynie co mnie w tym systemie denerwuje, to tak na prawdę społeczność. Sam nie jestem jakimś zwolennikiem windowsa i obecnie jest dla mnie to system kompletnie nieprzydatny przeciętnemu użytkownikowi, ale jak kto lubi. Dla mnie jest po prostu dużo gorszy od linuxa.
    Ale denerwujące jest również to, że cała społeczność również odbiera linuxa jako "całość". No cóż, to dla mnie błąd logiczny. Linux to samo jądro, ale już konkretna dystrybucja powinna być odbierana jako zupełnie inna, osobna. Ubuntu to ubunu i dla mnie to nie taki sam system jak OpenSUSE, a ten to nie Fedora. To, że wszystkie mają jedno, wspólny rdzeń, to jednak nie są to linuxy. Jeśli Ms wprowadzi nowy system np "payme" stworzony od zera, ale bazujący na jądrze windowsa, to nie będzie to windows. Tak samo ubuntu to nie fedora. To nie są te same systemy, aby pakować je do jednego worka z napisem "linux". To kompletnie osobne systemy stworzone przez innych programistów. Mają ze sobą niewiele wspólnego - inne paczki, inne repozytoria, nieco inne komendy itd. Jedynie co je łączy je jeda baza i wspólne środowiska graficzne. Reszta jest kompletnie inna. I może warto to zrozumieć, zamiast rozgłaszać wszem i wobec, że jest miliard dystrybucji jednego systemu. Nie jest - jest miliard systemów - jedne bazują na jądrze linux, inne na jądrze windows, a jeszcze inne na zupełnie czymś innym. 

    Póki co proponuje każdemu choćby spróbować czegoś innego niż Windows. Wyjdzie to każdemu na dobre. No bo skoro nawet starsi ludzie sobie radzą na Linux, to dlaczego młodsi go nie ogarniają? Nie rozumiem, choć jak pamiętam już nawet te 8 lat temu ogarniała ten system moja 4-letnia córka, choć nie umiała pisać i czytać. A komputer sobie włączała, bajki sobie włączała i nawet potrafiła grę zainstalować. A teraz te systemy są duużo prostsze,

Popularne posty z tego bloga

Mir 1b 37mm f2,8

Jupiter 37A

Porst Weitwinkel 35mm f2,8