Posty

W dobie cyfrowej technologii...

Obraz
 Żyjemy w czasach światów podwójnych. Z jednej strony mamy do dyspozycji nasz świat realny, w którym żyjemy oddychamy, marzymy, lubimy, kochamy i nienawidzimy. Równolegle jednak obok nas swoje miejsce ma świat cyfrowy - sztuczny, stworzony przez człowieka, przez niego zmieniany, modyfikowany, tworzony na własne podobieństwo. Oba one, choć różne i odseparowane od siebie, przenikają się, zamieniają nawzajem, nawzajem sie tworzą. Przywykliśmy do tego, jest to nasza szara zwykła codzienność. Spotykamy się z ludźmi, przeglądamy portale społecznościowe, pijemy kawę z rana, oglądamy filmy w streamingu, słuchamy muzyki, przekopujemy internet szukając informacji. Codzienność, zwykłość, szarość.  Ile w tym jednak różnicy? W świecie realnym, tym namacalnym, prawdziwym ciągle towarzyszy nam pośpiech, strach, zmęczenie, samotność, brak.... uczyliśmy się żyć z tym ciągle, permanentnie. Od młodości wpajano nam te uczucia, pokazywano świat takim właśnie. W międzyczasie tworzyliśmy obok nas coś innego

maszyna do klikania

Obraz
 Jakiś tydzień temu przedstawiłem Wam swoją klawiaturę. Opisałem ją zgodnie z własnymi odczuciami. Dzisiaj chciałbym pokazać coś, bez czego praca na komputerze byłaby bardzo niewygodna. Przedstawiam Wam swoją myszkę do pracy" Razer Baselisk V3.  Moja przygoda z komputerami zaczęła się wieki temu. W czasach gdy myszki miały kulkę do grania z kolegami na przerwach sprzęt komputerowy dopiero raczkował. Nie było szeroko pojętego internetu i wszelkie idiotyzmy robiliśmy w małym gronie coraz cieńszej liczby znajomych i rodziny, która chcąc nie chcąc musiała z nami być. Dzisiejsze komputery nie mają za wiele wspólnego z maszynami z tamtych czasów. Możemy np słuchać muzyki i oglądać zdjęcia jednocześnie, a filmy oglądamy na netfix w rozdzielczościach o których wtedy słyszało się tylko w nowych odcinkach Star Trek TNG.  Ilość i jakość sprzętu komputerowego może przyprawić o mały wylew. Od najtańszych urządzeń na które stać nawet bezrobotnego z kredytem, po drogie urządzenia na które trzeba

W świetle przełączników

Obraz
  Jakiś czas temu dostałem klawiaturę pod choinkę. Minął rok i pół od tamtego wydarzenia. Nie wiem od kogo, ale nie ma to znaczenia. Dziwne, bo czasem ktoś mi sprawi jakiś prezent (co prawda od tamtego czasu nie dostałem nic przypadkowego). Raz dostałem płytę gramofonową, innym razem HUB... a pod choinkę klawiaturę.  Był to Ibox Aurora K6 - bezprzewodowa mechaniczna, polska i niesprofilowania na autorskich przełącznikach czerwonych. Zabrałem ją do pracy, podłączyłem pod komputer i.... od tamtego momentu pokochałem klawiatury mechaniczne. Wystarczyło kilka chwil, abym przyzwyczaił się do niej. Było to mega przyjemne doświadczenie. To tak jakbym nauczył się pisać na komputerze od nowa. Twarde uderzenie czerwonych przełączników, ładne podświetlenie i bardzo niska siła potrzebna do aktywacji. Tak, to było takie wow.  Postanowiłem trochę podkształcić się w wiedzy na temat klawiatur. W końcu nie tylko membranowe istnieją. Wcześniej wiedziałem o mechanicznych "pisakach", ale raczej
Obraz
  " Kiedy patrzę hen za siebie W tamte lata co minęły Czasem myślę co przegrałem A co diabli wzięli" Czasem człowieka dopada taka nostalgia. Szczególnie, jak ogląda sobie na YT filmiki typu "Like a Boss". Co tam ludzie wyprawiają... oj co wyprawiają, to głowa mała. I tak po którymś z rzędu filmie zaczyna zazdrościć. A potem zdaje sobie sprawę, że też w sumie mógłby tu wystąpić gdyby nie kilka błędów młodości.  Jeszcze za czasów szkoły podstawowej odkryto u mnie niesamowity talent do muzyki. Chodziło się na różne zajęcia, uczyło tej muzyki.. poznawało jej skład, uczyło co to jest klucz basowy i jak zagrać utwór napisany w tonacji C w tonacji D-dur. Umiał to człowiek, był w stanie ze słuchu nauczyć się zasłyszanej gdzieś w radiu piosenki... i po prostu usiąść i w ciągu godziny się jej nauczyć. Potrafił dobrać podkład i akordy do melodii... A potem usiąść i ogarnąć to na keyboardzie. Zagrało się kilka koncertów w swoim życiu, poczynając od pamiętnego dla rodziny na utr

Szyfruj swoje zdjęcia

Obraz
Zdjęcia to nie tylko aparaty, pamięci, umiejętności czy kadry. To cały proces, Nierzadko bardzo, bardzo długotrwały. Zaczyna się już w momencie pomyślenia o chęci zrobienia zdjęcia. Potem trzeba pomyśleć, jakie zdjęcie chcemy zrobić, przygotować aparat, wybrać lub ustawić scenerię, ustawić przedmiot zdjęcia, dobrać sprzęt i go ustawić, dobrać kadr… a gdy już dojdzie do wciśnięcia migawki nasza przygoda wcale się nie kończy. Potem te zdjęcia trzeba zgrać do komputera, posegregować, wykonać magię postprodukcji… A na koniec zarchiwizować wszystko.  Tu dochodzimy do ważnego momentu, gdzie te zdjęcia przechowywać, aby były bezpieczne, w sensie ani nie zaginęły, ani nie zostały zniszczone, ani ukradzione. Wielu pewnie pomyśli → dyski zewnętrzne. I tak, zgadza się jest to jedna z metod. Dopóki nie spłonie nam mieszkanie, albo coś ich nie zniszczy.  Bezpieczniejszym miejscem jest chmura. W teorii tak. Ale też ma swoje wady – potrzebujemy dostępu do neta, aby można było zdjęcia oglądać, a i

Wartość dodana

Obraz
  Mówi się dużo, że sprzęt w życiu człowieka, a tym bardziej w jakiejkolwiek pasji nie ma znaczenia. I do niedawna sam tak myślałem. Aż pewnego dnia przyszła do mnie tajemnicza paczka....           Paczka była zaadresowana do mnie, na mój paczkomat, mój numer telefonu. Nadawca jednak pozostawał nieznany. Ponieważ niedługo całkiem miała miała być wigilia i święta pomyślałem, że ktoś zrobił mi prezent. Kto? Do dzisiaj nie wiem. Podejrzewam dwie osoby, ale żadna z nich nie przyznaje się do tego. Czyżbym miał tajemniczego wielbiciela? A może chińskie skośne oczka mnie podglądają i przysłali mi konia trojańskiego? No nie wiem. Chińczycy nie, bo to produkt polski i z Polski wysłany. Pozostaje więc jedna z dwóch osób, które zrobiły mi prezent, tylko wolą utrzymać mnie w przekonaniu istnienia Świętego Mikołaja. Prezent jednak bardzo trafiony. Od pewnego czasu zastanawiałem się nad kupnem czegoś takiego. A w dobrze zapakowanej paczce byłą... klawiatura. Aurora K6 firmy IBOX. Mechaniczne urządze

Sound pasion

Obraz
            Od zawsze byłem pasjonatem dobrego dźwięku. Może nie jestem jakimś psycho-audiofilem, ale dźwięk z telefonu czy głośników laptopa zawsze doprowadzał mnie do szału. Na tym to nawet podcastów czy audiobooków nie da się słuchać o poważniejszych rzeczach nie mówiąc. Dlatego ostro zacząłem modyfikować swój sprzęt audio. I tak zaczęło się od zakupu kilku niedrogich gadżetów, które znacząco poprawiły dźwięk. Głównie z komputerów.            Pierwsza zakupioną rzeczą były słuchawki. Postawiłem na Sencheisser hd599SE. Kupiłem je od znajomego za 1/4 ceny. I to był strzał w 10. Słuchawki genialne. Lepszych po prostu nie miałem i raczej mieć nie będę. Tak mi odpowiada dźwięk z nich płynący, że to głowa mała. Oczywiście są to słuchawki typu otwartego, więc raczej poza domowym zaciszem nie nadają się do używania. Nie szkodzi. Na zewnątrz mam inne, ale o tym później. Niestety słuchawki mają tą "niezaletę", że słychać na nich każdą niedoskonałość sprzętu. Okazał się szybko, że to