Relacja z fotokursów w Łodzi

Dnia wczorajszego roku pamiętnego 2016-ego miałem ostatni dzień kursów fotograficznych. Nie powiem, ale było bardzo przyjemnie. Przygotujcie się na dłuugie czytanie i kilka zdjęć. A wszystko zaczęło się tak:

Nauczony doświadczeniem i w końcu zarejestrowany zapakowałem sprzęt do plecaka i na miejsce spotkania wyruszyłem rowerem publicznym. O naszych doświadczeniach i przeżyciach związanych z pierwszą rejestracją i pierwszą podróżą napisała moja żona: Czarny Motyl.



Na miejscu byłem prawie 40 minut przed czasem i z nudów coś trzeba było robić. No bo co. Wyciągnąłem z plecaka, a następnie z torby starego poczciwego Fuji i tym oto sposobem dorobiłem się zdjęcia miejskiego obesrańca.




 Cała wycieczka zaczęła się na placu Wolności. Przebrany Kościuszko zebrał całą grupę i zaczęliśmy. Pierwsze co, to mieliśmy zadanie fotografować ulicę. Tu nie popisałem się i po prostu zrobiłem Piotrkowską. Odwróciłem się jednak na chwilę i zobaczyłem Kościuszkę w asyście latarni. Spodobało mi się to i nasz narodowy bohater doczekał się na moim zdjęciu oświetlenia. 




Autobusy i tramwaje też wydały się dość ciekawym obiektem, aczkolwiek ciężkim.

Ludzie jednak byli bardziej chętni do współpracy, pod warunkiem że nie wiedzieli, że się w nich celuje. Takim to sposobem udało mi się sfotografować jednego z mieszkańców  Łodzi. To człowiek nie wyróżniający się niczym szczególnym spośród mieszkańców innych miejscowości. I mimo kilkumilionowego miasta jednak jest swój.



Kiedy inni ćwiczyli panoramowanie, ja wyszukiwałem ciekawych kształtów i wzorów na pobliskich ścianach. Obdrapane, brudne i zaniedbane kamienice dały kilka ciekawych wzorów. Byćmoże uda się je jeszcze wykorzystać. Mam już kilka pomysłów... realizacja jednak później.





Kilka zdjęć z Łódzkich ulic. Im też się dostało. Przynajmniej kiedyś może ktoś popatrzy na te zdjęcia i powie: "tak tu kiedyś było". A może nie. Nie wiem. Mało interesujące. Aparat jednak cisnął się w takie miejsca, kiedy inni uczyli się panoramowania.

Łódź to bardzo odrutowane i osłupione miasto. W zasadzie nie można zrobić żadnego budynku ta, aby nie złapać w kadrze różnych przewodów wiszących nad głowami, oraz słupów je podtrzymujących oraz podtrzymujących żarówki. Chodząc po ulicach tego się nie widzi, że nad nami jest drugie elektryczne niebo. Gdy jednak patrzymy przez obiektyw szybko tą anomalię zauważamy. Zaczyna się wówczas kombinowanie. I aby zrobić zdjęcia zabytku czasem trzeba stanąć na środku ulicy bo to jedno jedyne miejsce, z którego co nieco się jeszcze wyciągnie.

Pomiędzy zabytki też czasem warto zajrzeć. Gdzieś za stalowymi bramami i między w zasadzie dwoma potężnymi molochami można wyczaić mały, nie rzucający się w oczy element architektury miejskiej.







W nieformalnym centrum Łodzi uczyliśmy się fotografii portretowej. Postanowiłem jednak pójść trochę inną drogą. Kiedy wszyscy ustawiali modeli i cykali ich po prostu tak jak pokazał im wykładowca, ja kombinowałem inaczej. Satysfakcjonujący wydaje mi się fakt, że wszyscy mają takie same zdjęcia, a ja jeden inne, swoje, niepowtarzalne. Może technicznie bardzo niedoskonałe. Cóż, dopiero się uczę. Ale jednak trochę inne niż wszystkie.
Ludzi można fotografować skupiając się na dole i też z tego wychodzi czasem coś ciekawego, choć to tylko buty.
Można też fotografować bawiące się osoby z perspektywy pająka, co na tle dość pokaźnego budynku daje fajny efekt. Nie trzeba się skupiać na wysokości swoich twarzy. Takie zdjęcia robi każdy, a można też inaczej.
Do portretu też nie potrzeba bardzo małej głębi ostrości. A i tak można komuś zrobić fajne zdjęcie. Inni mają zdjęcia z rozmytymi tłami, ja mam zdjęcie z ostrym murem. Fajne? Fajne.
Można też ywkorzystać do fotografii coś innego niż tylko tunele i filary. Oświetlenie tuneli też może być ciekawym motywem portretu.
No i w końcu ustawiając się za kimś też jest ciekawie. Wystarczy wyłapać pewne momenty nawet bez ukazywania twarzy. Bach i mamy skuloną osobę w perspektywie drzew.

To zdjęcie które robił każdy. Ludzie się poustawiali i jeden za drugim cykał zdjęcie. Ja też się na początku na tym złapałem. Szybko jednak postanowiłem poszukać własnego kadru tego elementu miasta.

I wyszło mi coś takiego. :) Też ciekawe, prawda? CZasem rozumiem co maił na myśli Paweł z fotokursy.tv mówiąc "nie kopiujcie nikogo. Szukajcie swoich zdjęć".

Dlatego wszyscy skupieni na filarach nie spojrzeli ani w górę, ani za siebie. A na koniec jeszcze patrzyli na mnie jak na dziwoląga, że zamiast fotografować taki fajny tunel, ja fotografują sufit, oraz ścianę znajdującą się za plecami wszystkich. A ja po postu czekałem, aż sobie wszyscy pójdą, aby zrobić zdjęcie tunelu po swojemu.

W Łodzi można również fajny obraz. Wystarczy mieć aparat, pomysł i wyczekać odpowiednią sytuację. No i ten człowiek doczekał się swojego obrazu.


Na koniec jeszcze, gdy grupa rozeszła się w sowbie tylko znanych kierunkach wróciłem na rynek manufaktury i zrobiłem jeszcze kilka zdjęć. Od takie jedno kino w manufakturze.

Całość może brzmi, jakbym popadał w samozachwyt związany z tym, że mam inne zdjęcia niż wszystkie. Ale tak nie jest. Po prostu bawię się fotografią. Od PŻ usłyszałem, że zrobiłem bardzo kiepskie zdjęcia. Może i tak jest. Nie mi to oceniać. Każdy ma swoje zdanie. Osobiście z niektórych jestem zadowolony. Może nie ze wszystkich, bo choćby portrety wyszły mi słabe (ostrość uciekała, niektóre wyszły inaczej niż był zamysł, a na koniec okazało się, że ze 100 zdjęć zostało zalewie 6 z których jeszcze coś można było wydobyć.
Zdjęcia piotrkowskiej i pomnika Kościuszki też nie okazały się jakieś na tyle fajnem, a niektóre nawet uznane za kiepskie. Podobnie jak zdjęcia manufaktury. Zapewne nie są jakieś wyrafinowane. Miałem jednak mało czasu i musiałem podążać za grupą. Nie było czasu na czekanie na odpowiedni kadr, czy wyszukiwanie jakiś nietypowych ujęć.
Czy nauczyłem się czegoś na kursie? Tak. Przede wszystkim tego, że szukać, eksperymentować (bo wszystkie zdjęcia które zrobiłem były eksperymentem), szukać własnych kadrów, własnych momentów. Nie sugerować się tym co robią wszyscy - patrzeć na świat swoimi oczami, a nie innych.
A więc szukajcie, eksperymentujcie, pamiętajcie, że większość ma rzadko rację. Można zrobić inaczej, po swojemu a mimo to być świetnym w tym co się robi.
Kiedyś usłyszałem takie zdanie -> "Nie rób jak wszyscy. Kiedy inni sprzedają, Ty kupuj. Kiedy wszyscy kupują, Ty sprzedawaj". I widzę, że w wielu dziedzinach życia to sie sprawdza. Wczorajszy dzień pokazał, że w fotografii również. I być może moje zdjęcia są kiepskie, ale oryginalne. Na kartach innych uczestników kursu takich zdjęć nie będzie.
A Wy jak podchodzicie do tematu oryginalności zdjęć?

Popularne posty z tego bloga

Mir 1b 37mm f2,8

Jupiter 37A

Porst Weitwinkel 35mm f2,8