Siła przyzwyczajeń


Na ostatnich zajęciach z Photoshopa mieliśmy do zrobienia na podstawie makiety i dwóch zdjęć taki oto widoczek. Do dyspozycji mieliśmy zdjęcie jednej kulki i koszyka. Na zrobienie mieliśmy około 8 godzin. I... przez bite 8 godzin dziergałem zdjęcie. Nawet skończyć nie zdążyłem.
Jednak twardy jestem i postanowiłem sprawdzić na własnej skórze, czy faktycznie jest to takie ciężkie. Ponieważ od kilku lat pracuje w Gimp za cel wziąłem sobie zrobienie tego w tym programie i od podstaw zrobienie całego projektu. Zadanie było o tyle ułatwione, że znałem po kolei kroki które trzeba wykonać, choć w przypadku Photoshopa wykładowca też nam te kroki podał. Wziąłem więc zdjęcia, otworzyłem Gimp i zacząłem się bawić. Jak się szybko okazało wystarczyła mi jedna przerwa śniadaniowa (15minut), aby od zera zrobić cały projekt. No, może czcionka się nieco różni od makiety, ale to kwestia doboru odpowiedniej czcionki napisu. A więc kolejne 3 minuty na dopracowanie szczegółów.
Kurcze i tak się zastawiam - czy ja się uczę obróbki czy Photoshopa. Dlaczego, skoro mi jest łatwiej i szybciej i przyjemniej pracować w Gimp, to nie mogę tego zrobić w dowolnym, wybranym przez siebie programie, tylko muszę robić w tym co narzuca mi system szkolnictwa? Tym bardziej, że szkoła nie zapewnia materiałów do pracy i photoshopa każdy msi kupić na własna rękę, co w moim przypadku kończy się jeszcze zakupem licencji na Windows. A mimo iż Gimpa mam opanowanego to na egzaminie i tak będę musiał pracę wykonać w Photoshop. Dlaczego? Bo tak. Tak sobie ktoś założył i tak ma być.
Przekonałem się już niejednokrotnie na własne skórze, że zajęcia nie opierają się na nauce danej rzeczy, ale na obsłudze danego programu. I tak będąc na zajęciach komputerowych nikt mnie nie uczył obsługi komputera, za to wszyscy usilnie wymuszali naukę Windowsa. Będąc na zajęciach z obróbki tekstu nie nauczyłem się tego robić, za to doskonale poznałem Microsoft Office. Potem wybierając się na zajęcia z obróbki zdjęć pokazali mi Lightroom, a teraz zamiast uczyć mnie edycji, dowiaduje sie jakim wspaniałym narzędziem jest Photoshop. To jest tak, jakby Prawo jazdy mieć tylko na VW Passata, umieć zdjęcia robić tylko Canonami, a idąc na zajęcia z muzyki umieć grać tylko na syntezatorze Roland. Mogę zrozumieć takie praktyki w przypadku pilotów, który faktycznie musi przejść przeszkolenie na konkretną maszynę. Z tym, że tam nikt nie próbuje nam wmówić, że nauczy nas latać, tylko wiemy na co się szkolimy. A takie oszukiwanie ludzi wabieniem np "obsługa komputera od a do z" wydaje mi się w tym przypadku zwykłym oszustwem. Ja niby wiem, że oprogramowania graficznego jest bardzo dużo i wszystkiego nie jesteśmy w stanie ogarnąć, ale kurs można nazwać np "podstawy Photoshop", a nie "podstawy edycji zdjęć". To spora różnica.
Pamiętam swojego czasu znajomego, który de facto był informatykiem. Z tym, że informatykiem Windosowcem, czyli umiał zainstalować sterownik w windows. Jak przyszedł do mnie i chciał skorzystać z internetu dałem mu komputer, zalogowałem na gościa i... człowiek wysiadł jak zobaczył linux. Musiałem mu włączyć przeglądarkę bo on nie wiedział nawet gdzie ona jest. I co? I to jest nasza nauka obługi komputera.
Inny przykład - rodzice znajomego poszli na kurs obsługi oprogramowania biurowego. Potrzebne im to było do pracy. I wszystko fajnie - w pracy sobie radzili. A w domu? Nie umieli nic, bo na kursie nauczono ich obsługi wstążki w MS Word, a nie obsługi edytora tekstu. I jak w domu usiedli, to nie umieli nawet włączyć programu. Bo przecież w szkole jest "start/programy/Microsoft Office/word", a w domu mieli openOffice. I tyle z tego było.
No i co - umiemy obługiwac komputer, czy znamy windowsa? Umiemy edytować tekst, czy umiemy obsługiwać MS Office? Nauczyliśmy się obróbki zdjęć, czy znamy Lightroom?

Na prawdę nie mogę zrozumieć, dlaczego nie mamy pewnej dowolności, choćby w obsłudze konkretnego oprogramowania. Jeśli ja i tak całe życie będę kożystać z Gimpa (bo lubię, podoba mi się czy chociażby nie stać mnie, albo nie jest mi potrzebny Photoshop), to dlaczego na siłę wymuszają na mnie Photoshop? Skoro ktoś w domu ma LibreOffice, to dlaczego na kursach na siłę uczą go MS Office?

jestem ciekawy, czy też czujecie się trochę oszukiwani przez firmy oferujące kursy i szkolenia? Jak myślicie - przesadzam, czy faktycznie jest to jawne oszukiwanie ludzi?

Popularne posty z tego bloga

Mir 1b 37mm f2,8

Jupiter 37A

Porst Weitwinkel 35mm f2,8