Pentax A 50mm f1,7


    
     Proszę państwa! Mam zaszczyt przedstawić moja perełkę, która lubię, kocham, szanuje, uwielbiam, pragnę, wielbię, podziwiam, ubóstwiam, cenie, lubuję się -> Pentax A 50mm f1,7.
     To drugi najbardziej uwielbiany przeze mnie obiektyw. Długo zastanawiałem się, czy go kupić i garnęły mną we wszystkie strony obiekcje -> Pentax 50mm f1,7, czy pentax 50mm f1,4. Stać mnie było wtedy na oba. Różnica w cenie prawie dwukrotna. Szukałem, czytałem, porównywałem, oglądałem sample, oglądałem recenzję, rozmawiałem z ludźmi. I w końcu po około 2-ch miesiącach zmagań doszedłem do wniosku, że 1,4 nie jest warty, abym dał za niego prawie dwukrotnie więcej. Co bym zyskał? 1/3 działkę przysłony więcej. Szkoda zachodu i kasy. W słabych warunkach i tak fotografuję na tyle rzadko, że mijało się to z celem. A nawet jeśli już, to zazwyczaj są to pomieszczenia i 50mm jest zwyczajnie za ciasny. Bardziej na świetle mi zależało w przypadku Cosiny 28mm. Szeroki kąt z dobrym światłem to podstawa, ale nie jakiś wymóg. A tutaj - i tak jeśli miałbym go używać w ciemniejszych miejscach to raczej z lampą błyskową.
     Inna rzecz to sample. f1,4 na pełnej przysłonie jest trochę mydlany. przy domknięciu do 1,7 jest nieco lepiej, ale i tak wersja nieco ciemniejsza jest zwyczajnie ostrzejsza. Konia z rzędem i królestwem komuś kto odróżni oba te obiektywy na f2. Przy f2,2 wersja ciemniejsza to już jest żyleta. w przypadku f1,4 jest podobnie. A to co się dalej dzieje, to już nie ma znaczenia. między f2 a f5,6 oba są praktycznie nie do rozróżnienia. Tylko kto kupuje obiektywy o jasności w słońca w środku lata, w samo południe przy bezchmurnym niebie, aby go domykać do wartości wyższych niż f2,8? Nie po to ma się 300-u konne BMW od sebiksa z sąsiedniej wsi, aby nim jeździć 50km/h. I to jest dobre porównanie - f1,4 to 500-set konne Lamborghini Diablo, a f1,7 to rasowe 400-konne WRC.

1. Budowa

     Pierwsze wrażenie po wzięciu obiektywu do ręki jest dość kiepskie. Myśl jaka człowieka wtedy nawiedza to "plastik fantastik". I tu popełniamy pierwszy błąd w myśleniu. Z zewnątrz to plastik, ale w bebechach plastiku nie ma. Ok, ok, niektórzy powiedzą "sterowanie przysłoną jest plastikowe". Ok. No i? Udało się komuś to zepsuć? Poza tym to nie taki plastik jak w dzisiejszych obiektywach, w których zastosowano materiał z plastikowych zabawek do kąpieli dla dziecka. Ten z którym mamy do czynienia z Pentax-A to raczej plastiki z przerobionych trabantów i Renault Laguna... albo wręcz odwrotnie - Renault Laguna robiono z plastiku który został się w fabryce po zakończeniu produkcji tego obiektywu. To tak jakby narzekać, że obecne obiektywy mają plastikowe mocowanie. No i? Udało się komuś podczas normalnego użytkowania wyrwać lub uszkodzić takie mocowanie?
     Wracając do tematu - obiektyw jest cięższy niż obecne kitowe zoomy dołączane do aparatów. I tą masę czuć. Przy obecnej tendencji do miniaturyzacja, obcinania kosztów i w końcu redukcji masy wszystkiego można uznać, że Pentax-A 50mm f1,7 to dość ciężki kawałek szkła. I tu, jak w przypadku większości starych szkieł należy podkreślić słowo "szkła". Kiedy obecnie stosuje się wypolerowane pleksi do budowy soczewek, o tyle dawniej było to nie do pomyślenia. A więc mamy szkło.
     Oczywiście, że mocowanie też jest metalowe i w przypadku wersji A posiada styki do sterowania przysłoną z poziomu body. Posiada, choć można też używać go jako normalnego Pentax-M, a to za sprawą oczywiście pierścienia przysłony na obiektywie. Kurcze, ja  nie wiem czemu producenci zrezygnowali z tego rozwiązania. Było to genialne rozwiązanie i dużo przyjemniejsze w użytkowaniu, niż stosowane obecne sterowanie pokrędełkami, przyciskami, dżojstikami i macanymi monitorkami. Tylko czekać jak któryś producent dojdzie do genialnej myśli, aby zrezygnować z ustawiania ostrości pierścieniem, bo przecież robi to body i to w dodatku automatycznie. Serio nie wiem kto ma takie głupie pomysły, ale mam nadzieję, że już go zamknęli i przybili łańcuchami do jakiegoś lochu, gdzieś w jakiś górach między murzynkami z kością w nosi i liściem na tyłku. Dlaczego jednak znalazł sie jakis prezes, a potem drugi trzeci i piąty, który przyjął to rozwiązanie? Tego nie wiem. A może zwyczajnie cięcie kosztów? W końcu produkcja kółka z cyferkami to też koszty.


2. Obsługa

     Cóż tu można powiedzieć. To Pentax, a więc wzór do naśladowania jeśli chodzi o obsługę. Tak, trudno w to uwierzyć, ale Pentax to kiedyś była na prawdę porządna duża firma, która przysłużyła się do rozwoju fotografii jak mało która. Co tam te Nikony,czy już - o zgrozo - Canony. Nikon miał kilka swoich rozwiązań, a resztą zrzynał z Pentaxa. Z resztą w pewnym okresie nawet bagnety były praktycznie takie same. Nikon lekko coś tam zmienił, ale i tak niektóre stare obiektywy Nikona po dzień dzisiejszy pasują na bagnet Pentax-K. Canon za to rżnął wszystko jak leci z wynalazków Pentaxa, Nikona i innych producentów. Nie wiem czy jest cokolwiek, co tak na prawdę wymyśliłby Canon sam od siebie. W sumie to ciekawa zależność - Microsoft też nigdy niczego nie wymyślił, a jest czołowym producentem oprogramowania. Canon niczego nie wymyślił, ale jest podstawowym systemem w świecie foto. Ludzie lubią złodziei? A może po prostu oni kradli wszelkie wynalazki i dostosowali je pod wymogi przeciętnego Kowalskiego? Kto to wie. Cały szacunek dla Canona, że nie przypisują sobie niektórych wynalazków (tak jak to robi MS, który po dziś dzień chwali się wirtualnymi pulpitami, które dostępne są w innych systemach odkąd ktoś wpadł na pomysł, że łatwiej jest kliknąć niż napisać).
     Wracając do tematu - Pentax to Pentax i jako jeden z największych musiał mieć wszystko perfekcyjne. I miał. Powłoki antyodblaskowe w ówczesnym okresie nie miały sobie równych (w sumie niektórzy producenci dzisiaj nie mają tak dobrych jakie Pentax miał pół wieku temu). Praca pierścieni - to nawet ruskie tak przyjemnie nie pracują. Idealny poślizg, bardzo przyjemne skoki między wartościami przysłon... Po prostu czysta poezja. No i ta żółta cipka... Do niedawna nie wiedziałem do czego służy, ale ktoś mi wyjaśnił. To "system" (hehe... system... ta...) ułatwiający mocowanie obiektywu w ciemnościach. Tak, ona znajduje sie dokładnie tam, gdzie przycisk zwalniający bagnet w body. Kiedy u innych trzeba sie usilnie dopatrywać (co w ciemności nie jest takie proste) czerwonej kropki na obiektywie i body, tu zwyczajnie wystarczy wymacać przycisk na body i ciapkę na obiektywie. Oczywiście to działa tylko z body tradycyjnym. W pentaxach cyfrowych już się tego spasować nie da. Cóż zrobić?


3. Optyka

     Jak wspomniałem - powłoki antyodblaskowe to majstersztyk inżynierii. Nie wiem co by trzeba było zrobić, aby doprowadzić do jakiś blików, flar, czy spadku kontrastu. Na przestrzeni lat te powłoki były wielokrotnie modyfikowane i zmieniane i ponowne modyfikowane. I w zasadzie tak prawdę mówiąc - nic się nie zmieniło. 50letni obiekty Pentaxa pracuje równie dobrze co obecnie produkowane. Oczywiście to jeśli mówimy w obszarze jednej marki. W innych bywało i bywa różnie.
     Powłoki powłokami, ale ostrość... no jest po prostu jak żyletka. Po domknięciu do f2,2 w zasadzie nawet przy bardzo dużym powiększeniu obraz jest nadal ostry. Co ciekawe rozdzielczość praktycznie nie spada wraz z odległością od centrum. na brzegach jest równie dobrze co w centrum. Lekki spadek na brzegach jest przy f1,7, ale znowu - kto by się tym przejmował? Ja nie wiem, ale ludzie mają jakiegoś fioła na tym punkcie. niektórzy nie dopuszczają do siebie sprzętu który ma nawet minimalny spadek rozdzielczości na brzegach. Jeszcze rozumiem, jak ten spadek jest na prawdę dramatyczny. Ale powiedzcie mi tak szczerze - czy oglądając czyjeś zdjęcie zastanawiacie się nad tym? Myślicie/mówicie/piszecie coś na zasadzie "o boże jakie kiepskie zdjęcie przez tą dramatyczną rozdzielczość na brzegach"? Ilu z Was tak kiedykolwiek powiedziało? Ocenia się zazwyczaj zdjęcie danego autora, a nie sprzęt którego używa. Może ma to jakieś znaczenie w fotografii komercyjnej, ale w takiej zwykłej, codziennej? Żadnego. Kompletnie żadnego. To w ogóle jakaś paranoja się robi na temat właściwości optycznych różnych szkieł. Kiedyś szło się do sklepu i kupowało interesujący nas obiektyw. Kto się wtedy przejmował jakimiś błędami optycznymi? A mówimy o czasach, kiedy nie było postprodukcji. Jaki obraz stworzyłeś, taki miałeś. Teraz, kiedy praktycznie dowolne wady można niemalże skorygować jednym przyciskiem, na obiektywy patrzymy jak na jakieś kury - która znosi ładniejsze jajka tą bierzemy.
     Sama przysłona, choć sterowana ręcznie i elektronicznie, nie powala. 6 listków to żaden wyczyn. Nic specjalnego. Nie ma się co rozwodzić. 90% obiektywów ma 6 listków.
     Za to obrazek jaki ona daje wraz z zastosowanymi szkłami, to poezja. Za bokeh to japończycy popełniali harakiri. I fakt jest po prostu faktem - jest niesamowicie plastyczny. Nie jest to może najlepszy bokeh na świecie, bo Zeiss ma ponoć lepszy. Ale znowu - kogo to obchodzi? Ja wiem, że siła generowanego obrazu to umiejętność oddania nieostrości. W obecnych czasach i tak wielu tę właściwość ogarnia w postprodukcji. No ok - przeginam wiem. To jednak podstawa w przypadku kupna obiektywu. Sam nie raz kupiłem obiektyw ze względu na bokeh. Swoją drogą - dlatego też między innymi wybrałem wersję 1,7 a nie 1,4. Po prostu bardziej podobał mi się ten efekt w tym obiektywie, niż w jaśniejszym bracie. Róznice może minimalne, ale jeśli zastosujemy tą sama przysłonę (f1,7) w obu to zdecydowanie na czoło wychodzi wersja ciemniejsza. Przy f2,0 i wyżej to już praktycznie nie do odróżnienia są sprzęty.
     Jeśli chodzi o optykę, to pod pewnymi względami nie jest to majstersztyk, pod innymi zdecydowanie nie ma sobie równych. Tak czy siak - jest to ścisła czołówka. Choć i tu można się spierać. Niektórzy uważają, że Zeiss jest najlepszy, inni na piedestale stawiają Leica, ale i Pentax/Takumar ma swoich zwolenników, którzy nigdy nie zamieniliby go na żadnego z tamtych dwóch.

4. Podsumowanie

     Cóż można powiedzieć - obecna wartość tego obiektywu to koszt około 280zł za stan dobry. Co za to możemy mieć? Lampę błyskową manualną - Yangnuo 560 III z wyzwalaczem radiowym. Albo zapas mleka na miesiąc dla tego wrzeszczącego po nocach różowego czegoś w łóżeczko za kratkami. A jak nie mamy małych różowych ludzi, to za 280zł mamy na paliwo na tydzień do swojej przechodzonej beemki, aby jeździć do Kariny z sąsiedniej wsi. Możemy też zaopatrzyć się w roczny zapas soków Fortuna, albo 10tyś kartek papieru do drukarki, abyśmy mogli drukować kutasy, lub 10tyś rolek papieru toaletowego, aby abyśmy nigdy nie byli postawieni w obliczu wielkiej kupy.
     Te pieniądze można spożytkować w bardzo różny sposób. Gdy jednak to wszystko kupimy i nadal mamy do wydania niecałe 300zł to zdecydowanie warto zaopatrzyć się w ten sprzęt. Jeśli nie przeraża nas ostrzenie ręczne - lepszego sprzętu o podobnych parametrach za te pieniądze nie dostaniemy. Warunkiem jest jednak posiadanie body pentaxa. Owszem, można kupić wersję M (lub używać tego z przysłoną ręczną) i podpinać go pod bezlusterkowce. Ale wówczas - ze stosownym adapterem) przekroczymy tą kwotę. Co i tak nie będzie oznaczać, że się nie opłaca. O nie nie. Za ten obiektyw warto dać dużo więcej niż sugerowana przeze mnie cena. Jeśli kogoś stać na Pentax A 1,4 za około 600zł, to proszę bardzo. Sam osobiście jednak uważam, że nie warto. Te 600zł wolałbym wydać jeśli już na Pentax FA 50mm f1,7. Czyli w zasadzie to samo co wersja A, ale z automatyką ostrości. Nie wyobrażam sobie obecnie życia fotograficznego bez tego obiektywu. Jeśli miałbym go sprzedać, to jedynie po to, aby zamienić go na wersję z AF (niestety z oczami coraz gorzej i coraz ciężej mi trafić z ostrością).
    Swoją drogą zauważyłem, że jeśli chodzi o serię Pentax-A jest ona dość ciężko dostępna. Albo mamy starsze Pentax-M, albo nowsze - F, FA, lub zupełnie nowe - Da i DFA. Seria K jest już praktycznie nieosiągalna, a Seria A to dość ciężka do upolowania. Jestem ciekwy dlaczego tak jest.  O ile Pentax-A 50mm f1,7 jest jeszcze do znalezienia i pojawiają się aukcje z nią, o tyle znaleźć obiekty A z innymi parametrami graniczy z cudem. Niedawno - o dziwo - pojawił się na aukcjach Pentax-A 135mm f2,5 (nawet nie wiedziałem że taki był) za jakieś chore pieniądze. Jeszcze tego samego dnia już go nie było. Mignął mi jeszcze Pentax-A 135mm f3,5 który też był dosłownie parę chwil na allegro. Sam bardzo lubię serię A. W zasadzie mam dwa obiektywy z tym mocowaniem i są po prostu genialne. Chęć chęć kupna czegokolwiek innego z tym mocowaniem to nierzadko wielomiesięczne poszukiwania i czatowanie na aukcjach. Nierzadko bez rezultatu. Jeśli już się jednak pojawi, to trzeba brać bez zastanawiania, bo pojawiają się one niezwykle krótko. Trochę żałuję dzisiaj, że nie kupiłem Tego Pentaxa 135 f3,5 ale niestety trochę brakowało fundusza. Gdybym miał jakąś kasę 2-ch minut bym się nie zastanawiał. Dlatego jeśli tylko traficie na coś innego z serii A niż posiadany przeze mnie 50mm f1,7 to... nie kupujcie. Zostawcie - ja go kupię. :)

Popularne posty z tego bloga

Mir 1b 37mm f2,8

Jupiter 37A

Porst Weitwinkel 35mm f2,8