Pentax DA 50mm f1,8


          Niestety te najciekawsze obiektywy już mi się skończyły i nie mam już nic takiego co mógłbym opisać. Jeśli jakieś kiedyś dojdą, a pewnie tak będzie za jakiś czas, to na pewno opiszę je tutaj. A póki co postanowiłem opisać nieco nowsze nabytki wyposażone w AF, pełną automatykę i pochodzące już z historii nowożytnej.  Nie będzie tego dużo, ale mam nadzieję, że też będzie ciekawie. Kilka najbliższych odcinków poświęcę właśnie im. A co potem? Jeszcze nie zdecydowałem. Nie chciałbym kończyć serii sprzętowej, ale jeśli zajdzie taka potrzeba... cóż, nie mam nieskończonej ilość sprzętu.
          Na początek coś o czym napisano już wszędzie, skomentowano już wszędzie i coś co można jeszcze kupić jako nówkę sztukę. Zaprezentowany 7 lat temu sprzęt do dziś jest podstawowym obiektywem stało-ogniskowym niskobudżetowym w ofercie Ricoh. U mnie kupiony jako używany tuż przed zakupem body i wtedy stał się jedyną automatyczną stałka jaką miałem (z resztą po dziś dzień jest). Nie miałem wtedy nic, oprócz dwóch kitów, tego sprzętu i oczywiście Heliosa 44-2. Dzisiaj został zepchnięty na produkt niszowy wśród innych podpinanych pod cyfrowego K50, co nie oznacza, że jest zły.

1. Budowa

          Czego się można spodziewać po budżetowej konstrukcji? A no tego co po innych budżetowych konstrukcjach. Plastikowe made in vietnam. Lekki, wszechobecny plastik. Plastikowe są pierścienie (a w zasadzie jeden obecny), plastikowa obudowa, plastikowy bagnet... pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że soczewki to plastik. I tu zaskoczenie - chyba nie. To właśnie 90% masy całości to soczewki. Wraz z ostrzeniem, podczas którego przemieszcza się cały zespół soczewek, przesuwa się też środek ciężkości. To czuć....
          Bagnet to też plastik. Dla wielu ma to dramatyczne znaczenie. Dla mnie? Żadnego. Szczerze to nie znam przypadków, ay ktokolwiek kiedykolwiek połamał jakieś zaczep. No ale dla niektórych to jakiś wyznacznik luksusu. Fakt, ja też wolę metalowe mocowania, ale głównie dlatego, że to moje widzimisię, a nie realna potrzeba, czy jakaś wartość użytkowa. Jedynie co mogę powiedzieć, to po tylu założeniach i zdejmowaniach co ten sprzęt ma za sobą na mocowaniu jest sporo rys, otarć i innych wizualnych niedoskonałości.
          Podobnie z resztą jest na obudowie. Jak to bywa w takich sprzętach tu również pełno rys, które skolekcjonowały się przez lata. Mimo to jednak śmiem twierdzić, że sam obiektyw i tak dużo lepiej zrobiony i spasowany niż kity. Pamiętając tamte tragedie to ten jest cięższy, lepiej spasowany i robi wrażenie solidności. Miałem wrażenie, że to co dostałem z aparatem (18-55 oraz 50-200) rozlecą mi się w ręce za każdym razem jak ich używałem. Tutaj plastikowy świat robi wrażenie solidnego i mocnego. Oczywiście daleko mu do starych maszyn, ale jak na nowoczesny plastik jest bardzo dobrze.

2. Obsługa

          I tu muszę przyznać jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. W praktyce mamy tylko jeden pierścień służący do regulacji ostrości. Ale jaki przyjemny w obsłudze. Jak na rozmiary całości jest on dość duży, o przyjemnej fakturze plastiku. Bardzo dobrze się nim pracuje. Palce się nie ślizgają, nie potrzeba dużo siły do użytku. W dodatku jest zdecydowanie przyjemniejszy w dotyku niż w opisywanych wcześniej Pentax FA oraz jakichkolwiek kitów dołączanych do jakiegokolwiek aparatu.
          Na dodatek sama praca pierścienie jest... wow. Przyjemny olejowy poślizg, jak w obiektywach manualnych. Działa leciutko, olejowo i precyzyjnie. Jak na obiektyw przystosowany raczej do pracy z autofocusem jest wow. Dla innych automatów to właśnie autofocus jest naturalnym środowiskiem pracy. Tutaj nie. Ten świetnie się czuje zarówno w ręcznym ustawianiu ostrości, co i w automatycznym. W dodatku sam w sobie nie ma sprzęgła, co jest kolejnym plusem. Nie chcę się wypowiadać, bo za bardzo nie miałem do czynienia z innymi obiektywami nowymi pentaxa (prócz kitów), ale chyba ogólnie obiektywy pentaxa sterowane śrubokrętem, nie mają sprzęgła. Choć są wersję z możliwością doostrzenia, ale nie miałem jeszcze takiego w ręku. Pentax DA 50 mm f1,8 nie ma tej możliwości i sam napęd jest stale połączony z pierścieniem. Oczywiście powoduje to efekt taki, że nawet używając AF pierścień się kręci, ale dla mnie to jest na plus. Oprócz tego że pracuje optyka widać również ruch pierścienia. Podobnie miałem z każdym innym automatem Pentaxa.
          W dodatku silnik w body nie jest cichy i stosując AF słychać wyraźny hałas. Do tego jeśli jeszcze sam obiektyw nie należy do tych cichych (a właśnie opisywany tutaj obiektyw cichy nie jest) nie możemy mówić o dyskrecji nawet na wiecach partyjnych lub w kościołach podczas śpiewania pastorałek z salą wypełnioną w 90% przez starsze panie. Oj tak... pamiętam na kursach, jak aparatów innych ludzików nie było w ogóle słychać, ale wszyscy wiedzieli kiedy ja używam swojego. O dyskrecji nie ma mowy, chyba że przełączymy się wtryb ręcznej ostrości.
          Na tym w zasadzie można skończyć wywody na temat obsługi, bo reszta parametrów sterowana jest z poziomu korpusu. Niestety nie mamy pierścienia przysłony. Na niestety nie mamy też żadnych opisów nawet na pierścieniu ostrości. A szkoda. Tym bardziej, że ten nie obraca się w sposób ciągły, ale tylko w zakresie w którym poruszają się soczewki. Czyli obrót ma swój początek i koniec. I jest to fajne, choć ta podziałka by nie zaszkodziła, a wizualnie całość by się poprawiła.

3. Optyka

          Podobno to nieco uproszczona konstrukcja optyczna pentaxa 50mm f1,7. Może. Ja odnoszę jednak wrażenie, że optycznie bliżej mu do kita. Posobna ostrość, podobna praca pod światło, podobne obrazki. Z tą małą różnicą, że światłosiła tutaj 1,8, a w kicie przy 50mm to 5,6 (z tego co pamiętam). Obraz przeciętny, ładny bogaty w kolory i szczegóły... Po prostu taki nowoczesny i bardzo dobry. Ku mojemu zaskoczeniu obiektyw kryje pełną klatkę i na kliszy małoobrazkowej robi robotę. Tu dopiero pokazuje pazur. Pod body cyfrowym jest przeciętnie, ale pod tradycyjnym jest świetny. Dlatego u mnie przez większość swojego czasu podłączony jest do pentaxa Z20 i jest podstawowym obiektywem na tym aparacie. Szkoda tylko, że Z20 maksymalny otwór wykrywa jako 1,7, a nie 1,8. Ale... co za różnica... Nie robi to żadnej różnicy
          I tu również miłe zaskoczenie, ale nawet pod APSC obiektyw wydaje się dużo lepszy niż odpowiedniki innych firm. Jednak Canonowe 50mm czy nikonowy odpowiednik to zupełnie inne wrażenia estetyczne i jak dla mnie - gorsze. Oczywiście w przypadku fotografowania w RAW, bo w JPEG to i tak wszystko jedno. Zdjęcia są po prostu bardzo przyjemne w odbiorze i wizualnie. A w przypadku kliszy jest duuużo lepiej.
          Co ciekawe przysłona jest 7-listkowa. W budżetowych konstrukcjach to ciekawy zabieg. Teraz jest szał na 6 listków. :)


4. Podsumowanie

          Jeśli patrzeć na ten obiektyw przez pryzmat ceny (około 650zł za nowy) to nawet nie za bardzo jest o czym myśleć. Dostajemy całkiem fajny optycznie bajer do zabawy uzbrojony w pełną automatykę. Cena niestety jest okupiona budową, w której oszczędności widać wszędzie. Na szczęście producent nie oszczędzał za bardzo na układzie optycznym i to co zrobił udało mu się w pełni.

Popularne posty z tego bloga

Mir 1b 37mm f2,8

Jupiter 37A

Porst Weitwinkel 35mm f2,8