Zlecenia


         

          Jadąc autem, zasypiając wieczorkiem, czy oglądając wieczorne filmy z małżonką popadałem czasem w rozkminę:

I w sumie jedynie do czego dosszedłem do tego, że to jest bardzo dziwne pytanie. A najdziwniejsze w nim jest to, że nie ma odpowiedzi na nie.

Nadal nie przepadam za zdjęciami portretowymi, bo nie i już. Po prostu zdjęcia ludzi są sztuczne. I nie robię tego zbyt dobrze. Reportaż to również głównie zdjęcia dwunożnych urządzeń biologicznych. A jednak w komuniach jest coś co bardzo lubię. Podoba mi się to. Lubię fotografować na różnych imprezach. Sprawia mi to niesamowitą przyjemność. I choć nie zawsze coś wychodzi, czasem coś się "schrzeni", ale i to daje taki smaczek. Taka fotografia ma swój urok. Fajnie jest się pobawić, zdjęciami, poeksperymentować i na końcu zastanawiać się "czy wyszło"?
          Ostatnio np zostałem poproszony przez znajomą o zrobienie jej wieczorka panieńskiego, a ten zaplanowany był m.in. w kręgielni. Super sprawa... ehe... Jak tam wszedłem od razu wiedziałem, że to nie będzie proste. I dokładnie takie było - nieproste. Słabe oświetlenie, impreza odbywała się gdzies w jakimś kącie po ścianą, a miejsca na poruszanie się tyle co w ciężarówce ze zwierzętami. Spojrzałem na swój sprzęt - 3 obiektywy, jakaś chińska lampka i... to wszystko. Wykonałem kilka fociszy próbnych i jeszczem bardziej popadł w otępienie. Aby choćby ustawić lampe nie ma miejsca - pozostało focić ze stopki z aparatu. Sprawy nie ułatiwał fakt dwóch ekstremalnie szerokich obiektywów (8mm i 10-20mm) oraz jednego szerokiego (19-35mm). Funtastycznie. Ale musiałem zrobić te zdjęcia. Najwyżej, pomyślałem, wezmę po prostu fuji i nim będę cykać. Można więc powiedzieć, że 28-105 też miałem przy sobie. No i co - do dzieła. 19-35 okazał się trochę za ciasny na jakieś szersze ujęcia. Pozostało korzystać z Sigmy 10-20. Ale nie... pomyślałem, że troszkę zaszleje. Skoro i tak mam przekichane, to chociaż po całości. Założyłem Samyanga 8mm fisheye i z takim orężem stanąłem do walki z panującymi warunkami. I co? I wyszło. Pisa krew, wyszło. Prawie całą zabawę sfotografowałem Samyangiem 8mm. Prawie, bo zdjęcia grupowe ogarniałem już sigmą, lub ewentualnie Tokiną 19-35. Samyang nadał specyficzny klimat. Na fotografiach zrobiło się dość przestronnie. Pozwoliło to całości odetchnąć, ogarnąć w nieco kosmiczny sposób przestrzeń. W końcu fisheye dość mocno zniekształca świat. Ale znajoma będzie miała super pamiątkę. Inną niż inni. Czy jej się spodoba, czy nie? Tego nie wiem, ale ja jestem mega dumny z tych zdjęć. Właśnie przez zastosowanie nietypowego do takich zastosowań sprzętu. te przerysowania, zagięcia linii prostych i mocne otwarcie ciasnoty... jak dla mnie ekstra.
         Innym wyzwaniem były zdjęcia komunijne dziewczynki, które w całości prawie ogarnąłem obiektywami manualnymi. A bo co? Bo tak... Fakt faktem, że z 700zdjęć oddałem trochę ponad 100 bo reszta zwyczajnie była nieostra. Poza tym niezwykle ciężkie warunki, bo na sali ciemno, a na zewnątrz nawalało słońce i trzeba było mocno kombinować, aby coś z tego wyszło. W dodatku miejsce, choć dawało pole do popisu, niezbyt odpowiadało moim wizjom. Ale dałem rade. Udało się i to ogarnąć.
         Takich zadań możnaby jeszcze kilka przytoczyć. Ale po co? I choć było ich trochę, nadal nie wiem


ja to tak lubię??



Może po prostu lubię biegać od miejsca do miejsca, kombinować, łapać chwilę, wymyślać, a także zwyczajnie ogarniać dzieci... kurdesz, jak do brzmi. Te małe ufoludki stworzone tylko po to, aby denerwować ludzi... egh... A lubię z nimi pracować. Na zdjęciach są bardzo naturalne, nie udają, bawią się... a Ty biegasz za nimi z wywalonym językiem i robisz im zdjęcia. Dzieci są kiepskie w pozowaniu, zwyczajnie tego nie umieją i nie spotkałem jeszcze takiej fotografii w której dziecko byłoby uchwycone normalnie podczas pozowania. Nie. To wszystko jest takie... sztuczne, nienaturalne u nich. Dzieci to ruchliwe maszyny z mięśni i ścięgien.A podczas pozowania ruchliwe nie są. I to jest u nich mega sprzeczne z ich naturą. I ja nie mówię, że takie zdjęcia są złe, czy źle zrobione, czy cos - dla mnie są po prostu nienaturalne. Nigdy nie oddają dziecka takim jakie jest.
        U dorosłych jest wręcz odwrotnie. Słabo wychodzą w swoim naturalnym środowisku. Rozglądają się za aparatem, czy ktoś im zdjęć nie robi, starają się zawsze wypaść dobrze i dość często są spięci. Za to dobrze pozują, dobrze się ustawiają i ogarniają trochę ten świat. Nie próbują na siłę czegoś robić, udawać kogoś kim nie są. Oddają się pod władze fotografa, poddają jego sugestiom i są cierpliwi. Nie kombinują - po prostu robią to o co się ich prosi. A przy okazji ich miny, gesty czy wizerunek jest taki jak w rzeczywistości.
        
        W sumie nie robiłem jeszcze jednej rzeczy - takiego osławionego sławą ślubu. I chciałbym kiedyś spróbować. Jak w przypadku zdjęć komunijnych to również nie jest jakaś magiczna księga zaklęć pokoleń czarnoksiężników, którą trzeba znać, aby to ogarnąć. Nie. Idziesz - robisz swoje - wracasz do domku. Nie wymaga również nie wiadomo jakiego sprzętu. Skoro komunię da się ogarnąć dwoma kitami i chińską lampką, to ślub również. I osobiście bardzo chciałbym tego spróbować, choćby np po to, aby zobaczyć czym się tak na prawdę różni od chrztów, czy komunii. To trochę inna tragedia, trochę inna praca i trochę inne wymagania.
         To trochę dziwne, ale chciałbym również spróbować zdjęć na pogrzebie. Ponoć staje się to dosyć modne. A to również kompletnie inna od pozostałych "impreza". Ale tak zwyczajnie, po ludzku chętnie bym czegoś takiego spróbował.
      
        Kto wie - może obok imprez typowo dziecięcych spodobają mi się również imprezy typowo dorosłe... Choć nadal nie wiem
No nic - idę popaść w rozkminę. Może na cos wpadnę...

Popularne posty z tego bloga

Mir 1b 37mm f2,8

Jupiter 37A

Porst Weitwinkel 35mm f2,8