maszyna do klikania
Jakiś tydzień temu przedstawiłem Wam swoją klawiaturę. Opisałem ją zgodnie z własnymi odczuciami. Dzisiaj chciałbym pokazać coś, bez czego praca na komputerze byłaby bardzo niewygodna. Przedstawiam Wam swoją myszkę do pracy" Razer Baselisk V3.
Moja przygoda z komputerami zaczęła się wieki temu. W czasach gdy myszki miały kulkę do grania z kolegami na przerwach sprzęt komputerowy dopiero raczkował. Nie było szeroko pojętego internetu i wszelkie idiotyzmy robiliśmy w małym gronie coraz cieńszej liczby znajomych i rodziny, która chcąc nie chcąc musiała z nami być. Dzisiejsze komputery nie mają za wiele wspólnego z maszynami z tamtych czasów. Możemy np słuchać muzyki i oglądać zdjęcia jednocześnie, a filmy oglądamy na netfix w rozdzielczościach o których wtedy słyszało się tylko w nowych odcinkach Star Trek TNG.
Ilość i jakość sprzętu komputerowego może przyprawić o mały wylew. Od najtańszych urządzeń na które stać nawet bezrobotnego z kredytem, po drogie urządzenia na które trzeba zbierać miesiącami mając bardzo dobrze płatną pracę, a za nasze utrzymanie płaci mamusia.
Sam bardzo długo korzystałem z tego co daje mi dobrodziejstwo mojego pracodawcy - klawiatura za 30zł i myszka za 15 to max co mogłem uzyskać. Długo mi to wystarczało, dopóki do mojego zespołu nie dołączył się pewien ludzik, który nie był w stanie pracować na sprzętach firmowych. Wprowadził mnie on mocno w świat myszek komputerowych. Powiedział o nich sporo, a tym co przełączyło mi zapadkę w głowie był fakt, że kilka z nich mi nawet pożyczył kwitując to słowami "twoje narzędzia muszą być komfortowe. Dotykasz je 8 godzin dziennie".
Moja przygoda zaczęła się od myszki Microsoftu, którą bardzo mi polecał. Pożyczył mi swoją dopóki nie kupiłem własnej i.... to był strzał w 10. Myszka bardzo ergonomiczna, przypominająca kulkę, na której mało kto umiał pracować. Ręka jednak nawet po 8 godzinach jeżdżenia kursorem po ekranie w ogóle nie dawała oznak zużycia. Nie bolała, nie powodowała dyskomfortu.... Bardzo długo na niej pracowałem, aż przyszła pora na zmiany.
Długo szukałem myszki idealnej dla mnie. W końcu znalazłem. Rapoo MT750 do domku oraz Natec Falcon. Pierwsza trafiła do domku i nadal jest ze mną. Nie zamierzam wymieniać jej na nic innego. Do pracy jednak, wraz z dojściem do potrzeby używania laptopa trzeba było zaopatrzyć się w drugiego gryzonia. Wiem, że Natec mógł parować się z kilkoma urządzeniami i jedynie co trzeba było zrobić, to wcisnąć przycisk, aby się między nimi przełączać. To jednak bywało dość upierdliwe. Jedna myszka do komputera stacjonarnego i do laptopa byłaby ok... gdyby nie to, że często jej zapominałem i będąc na drugim końcu zakładu musiałem latać s powrotem aby wziąć myszkę.
Takimi podróżami dorobiłem się na Razera. Długo na niego zbierałem, ale się udało. Dlaczego akurat ta myszka? Powodów było kilka
1) Ergonomia z podparciem na kciuka. Tak, to był priorytet. Nie wszystkim takie konstrukcje leża dobrze w rękach. Ja po Falcon i Rapoo wiedziałem doskonale co dla mnie będzie najlepsze.
2) waga - myszka jest lekka nie potrzeba wiele siły aby ją ruszyć. Falcon jednak był zdecydowanie cięższy.
3) podświetlenie - tak, może to jakiś kryzys, ale zależało mi, aby mysz była podświetlana. Głównie za sprawą tego, że to jakieś kolorki na szarym biurku, a przez światełka przyjemniej się do niego zasiada. Ba, czasem nawet aż chce się zasiadać. Praca jest wiele przyjemniejsza.
4) oprogramowanie na linux. Tak, Razer jako jeden z nielicznych (o ile nie jedyny) daje nam oprogramowanie do myszki, aby ta nawet tutaj miała swoją pełną funkcjonalność.
5) wolny scroll - wtedy jeszcze nie wiedziałem jakie to super rozwiązanie. Teraz już wiem. Jej odpowiednikiem jest - a jakże - Logitech MX Master, jednak ta mysz jest prawie dwukrotnie droższa od Baselisk, a i jak na mój gust w sumie gorsza. Acz to dwie myszki do zupełnie innych zastosowań.
W moim zasięgu była jeszcze Logitech g502, jednak z tego co wiem, to ten gryzoń nie za bardzo lubi się z linuxem i... to jest prawda. Miałem kilka logitech i jedynie te starsze modele pracowały dobrze z linux. Nowe już nie chcą tam dobrze współpracować. Poza tym Logitech do jakiejkolwiek funkcjonalności potrzebuje oprogramowania, a oczywiście, że Logitech na linux takiego nie udostępnia. Logitech więc szybko odpadł i w zasadzie.... nic o takim krztałcie na rynku nie pozostało. wybór więc padł na jedyny dobry - Razera BAselisk.
Na chwile obecną nie wyobrażam sobie powrotu do tanich myszek. Komfort pracy zupełnie inny. Bolące nadgarstki również nie są w swerze moich marzeń. Baselisk zagości u mnie na pewno na kilka lat. Zapewne po za kilka lat trzeba będzie zmienić, ale to za kilka lat i teraz się tym nie martwię. Na pewno jednak będzie to myszka przynajmniej ze średniej półki. Marketowe podróbki i najtańsze modele obecnie mnie nie interesują. Komfort pracy to podstawa, jeśli siedzi się przed komputerem kilka godzin dziennie. Sprzęt musi to zapewnić. Baselisk robi to świetnie. A jako dodatek mamy uprzyjemnienie godzin spędzonych w pracy. Czego chcieć więcej? :)